Nienawidzę Cię tatusiu – wyszeptałem i ruszyłem do pokoju, by móc zrobić sobie krzywdę. Przecież to wszystko moja wina. Moja wina, że piję i sobie z tym nie radze. Nie mogłem się ciąć. Obiecałem jej i wielu innym osobom. Ale… ale musiałem poczuć ból. Otworzyłem szafę i wyciągnąłem z niej swój najnowszy krawat. Nałożyłem go na szyję, by potem usiąść przy drzwiach. Tam dowiązałem go do klamki z jednego prostego powodu – by moja szyja było mocno ściśnięta. Nie bójcie się. Nie zabiję się. Krawat uwierał mą szyje na tyle mocno, by bolało, jednak nie na tyle, bym nie mógł oddychać. W końcu poczułem ulgę. Ból był jest i pozostanie na zawsze moim lekarstwem na wszystko. cdn3
|