Była ideałem. Miała wspaniałą figurę, perfekcyjnie pełne usta doskonale pokryte warstwą drogiej, bordowej szminki i tylko patrząc na Nią wplatała smukłe palce w wybornie ułożone włosy zastanawiając się, czy ideał faktycznie musi być ósmym cudem świata. Była tak zwykła, ubrana w koszulkę przedstawiającą wokalistę ulubionego zespołu i glany, z odpryskującym z paznokci czarnym lakierem i uśmiechem, który sprawiał, że pod innymi uginały się kolana...
|