pokłóciłam się z kolegą, z którym wiązałam pewne nadzieje. na przerwie powiedział o mnie przy wszystkich, że "jestem największą idiotką na świecie" i wcale nie był to żart, tylko poważne. odeszłam od grupy cała zdenerwowana. zatrzymał mnie i powiedział -ale wiesz, że ja żartowałem? -nie, nie wiem . przeprosił mnie. - wiesz co? mam wylane na twoje przeprosiny. przez jakiś czas myślałam, że jesteś przynajmniej odrobinę inny niż wszyscy. ale nie, przecież trzeba się popisać przed znajomymi, prawda? - odpowiedziałam i odeszłam pełna satysfakcji. /sitqa
|