Usiadła tam, gdzie zawsze przychodziliście razem. Był to mroźny, ciemny, zimowy wieczór. Pomimo zamarzniętych rąk odpaliła papierosa. Zaciągnęła się mocno, aż ból przeszył jej klatkę piersiową. Trzęsącą się z zimna ręką otworzyła tanie wino pijąc pół butelki od razu. Załamującym się głosem, który co chwila przerywał donośny szloch krzyczała na przemian jak bardzo kocha lub nienawidzi.
|