doskonale wiedziała, iż jest narkomanem. ale ta anielska twarz, jak ze snu wynagradzała wszystko. nie był zadbanym chłopcem, w stylu Biebera. jego blond loczki, nie przycinane od miesięcy, nie były starannie uczesane, a ledwie machnięte szczotką, jednakże zawsze pachniał cudownymi perfumami, pomieszanymi z wonią marihuany. lubiła na niego patrzeć, kochała gdy to odwzajemniał, bo szalała, za jego patrzałkami, dużymi, szafirowymi, pełnymi blasku. pewnego dnia, zaczął gasnąć w oczach, schudł, był niedostępny. po dłuższym czasie, przestała widywać go, na korytarzach. zapytała, przechodzącej koleżanki, dlaczego nie chodzi do szkoły. nie żyje - usłyszała. załamała się. tego samego dnia popełniła samobójstwo, licząc, że w niebie będą razem. na zawsze.
|