|
zapatrzonawslonce.moblo.pl
a jeśli nie zdejmiesz tych różowych okularów nigdy nie dowiesz się kim tak naprawdę jestem. nie zwrócisz uwagi na zielone oczy w których jeśli bardzo chcesz możesz d
|
|
|
a jeśli nie zdejmiesz tych różowych okularów, nigdy nie dowiesz się kim tak naprawdę jestem.
nie zwrócisz uwagi na zielone oczy, w których jeśli bardzo chcesz, możesz dostrzec własne dzieciństwo.
nie dowiesz się jak bardzo potrafię kochać.
jak nienawidzę przeklinać.
jaki mam wyraz twarzy malując rzęsy.
jak wyglądam gdy się uśmiecham.
z jakim entuzjazmem rzucam piłkę do kosza.
nie dostrzeżesz tego całego niezrozumienia, smutku, chciwości i pogoni za oryginalnością.
świat będzie różowy do pierwszego upadku.
do pierwszego niepowodzenia kurwa!
|
|
|
a teraz w moim życiu nie ma już dla Ciebie miejsca.
przyprawiasz tylko o depresję, ból prawej komory serca i niechciany smutek w oczach.
wszystko czego chcę uniknąć.
wszystko na co już nie pozwolę.
nie Tobie.
Oboje dobrze wiedzieliśmy jak się to skończy.
oboje dobrze wiedzieliśmy, że nie mamy przyszłości.
|
|
|
najładniejszy bałagan jaki kiedykolwiek widziałeś to bałagan w moich włosach,
gdy wstaję o 6 rano.
gdy stoję w bokserkach z migdałową herbatą
i sercem na dłoni.
gdy ze zniecierpliwieniem czekam na Ciebie na środku
zatłoczonej ulicy.
gdy mam niebo w oczach
i życie na czubku języka.
no i być może zabrzmi to zbyt pretensjonalnie ale ..
nieba bym Ci przychyliła.
|
|
|
`co ma być to będzie' - powtarzałam to do usrania , siedząc na szerokim parapecie
lewą nogą delikatnie dotykając podłogi.
czułam jak niebo ze szczęścia spada mi na głowę.
nie tylko jeden fragment.
spadało w całości z wielkim impetem.
nie pozostawiając żadnych wątpliwości , że tym razem wcale źle nie będzie .
|
|
|
to była właśnie ta chwila, gdy stałam w centralnym punkcie Twojej głowy.
naga. rozebrana z własnych myśli.
to była ta chwila, w której nie miałam nic do ukrycia.
w której oczy zdradzały wszystko, oddech stawał się szybszy.
tyle słów. tak mało sensu.
rozstawaliśmy się.
tak jak ja wiedziałeś, że w brutalny sposób zniszczyliśmy siebie nawzajem.
cały romantyzm, szczęście, ciche szeptanie z tęsknotą o 3 nad ranem i beztroski smiech.
lato nadaje temu kurewski dramatyzm.
|
|
|
beznamiętnie siedziałam z podkulonymi nogami.
włosy bezładu opadały na blade ramiona, zaróżowione policzki.
radio grające durną piosenkę Stachurskiego zagłuszało moje własne myśli.
kiedyś potrafiłam patrzeć sobie w serce!
A dziś?
podoba mi się świat lansujący upadek moralności.
imponuje mi spontaniczność, niezależność z brakiem miłości.
pogubiłam się we własnym życiu.
kim ku^wa teraz jestem.?
|
|
|
zdjęłam czarne szpilki i masując obolałe stopy odwróciłam twarz do słońca.
wiatr podwiewał mi kant czerwonej koszuli.
włosy przewiązane czarną wstążką tym razem pozostały nietknięte.
w głowie miałam tysiąc bzdur, tysiąc spraw nieważnych.
tysiąc abstrakcyjnych słów, tysiąc mrugnięć oczami.
obrywałam mlecze z nadzieją, że pod którymś znajdę receptę na życie.
na to, czego w stanie nie jestem zrozumieć.
pod żadnym nie znajdując tego, czego oczekiwałam.
życie.
bywa, prawda?
|
|
|
|