|
Wszyscy wkoło będę mówić, ze to źle, że to wyniszczy, ze kiedyś wybuchnę. Ale po pewnym czasie trwam w stanie pełnego mamtowdupizmu. Oddycham obojętnością i gromadzę zapas na tyle duży, aby nagły jej brak nie spowodował we mnie wstrząsu. Mam swoje hermetyczne opakowanie i chciałabym, aby inni uświadomili sobie, że jest ono zamknięte wyłącznie dla dobra tych, którzy ewentualnie chcą uchylić rąbka tego szczelnego zamknięcia.
|
|
|
Niewiarygodne, doprawdy niewiarygodne. Pierwszy raz od niepamiętnych czasów czuję, że potrzebuję kogoś, kogokolwiek, żeby wyrzucić z siebie choć jedno słowo. Pragnę monologu i tego uczucia lekkości. Chciałabym powiedzieć, że czeka na mnie kartka papieru, bo nie ma przy mnie nikogo
- najtrudniejsze słowa w życiu...
|
|
|
Niewątpliwie był czas, najgorszy z możliwych. Pomimo, że nadal przed Nami sto tysięcy problemów, kiedy spoglądałam na Ciebie ukradkiem, czułam niesamowitą ulgę, której nie da się opisać.
Ile w tym jeszcze wiary jest...
|
|
|
Oddech, psychotyczny dławiacy ciepłem szept. Apoteoza pożądania i maniakalny wręcz fanatyzm podjudzany przez każdy bodziec.
Wystarczy wyprostować rękę by sięgnąć.
Bezruch.
|
|
|
Zrobiło sie we mnie masę wolnego miejsca.
Na środku mam krzesełko.
|
|
|
Takie wielkie nic spada z wielkim hukiem na głowe.
Najwyższy czas od teorii przejść do praktyki.
|
|
|
W brzuchu motyle chyba pozdychały.
Może to od papierosów. Niezdrowy tryb życia nie służy owadom.
Tym bardziej pasożytom.
|
|
|
Kolekcjonerzy snów chodzą
ciasnymi uliczkami.
W dłoniach mają siatki na motyle,
dłonie wypełniają snami.
|
|
|
Wypełniłam wannę żałością
- teraz idę w niej utonąć.
|
|
|
Pogubiłam się we własnych pragnieniach i wrzeszczę z przerażenia, zamknięta w klatce na środku ulicy; ludzie mnie omijają.
|
|
|
Dzikim brzaskiem, w takcie umierających sekund, wszedłeś na moją drogę - wtłoczyłeś w nią grzech, desperacki krzyk i zlodowaciałe łzy. Podążam za Tobą, grzech przecież lepiej smakuje, gdy popełniamy go razem.
|
|
|
Marnie trawię podświadomą wizję własnego niebytu; z satysfakcją nawlekam ołowianą nić na igłę i zaszywam usta wrzeszczącej z przerażenia ciszy.
|
|
|
|