|
To On zaczął być Tym, który wie, jak sprawić, by z mojej twarzy zniknął grymas, a zagościł uśmiech. Przy Nim wiem, jak to jest być szczęśliwym, odpychając od siebie wszelkie zmartwienia. Siedzący obok nie musi nic mówić, wystarczy, że jest. Oddycha, śmieje się, wygłupia - jest. Trzyma za rękę delikatnie, ale wiem, że mnie za nic nie puści, nikt tego uścisku nie rozdzieli, prócz Nas. Jego pocałunek w policzek daje poczucie bezpieczeństwa, że sama mogę wracać późną nocą. Wie, kiedy mi zimno, i natychmiast rzuca we mnie koszulą, bylebym nie marzła. Nie pozwala wyjść o 23 z domu samej, nazywając niepoważną. Wygodnie leży na łóżku, kiedy ja muszę biegać po całym domu i sprzątać. Woli zasypiać przy mnie, niż pustym łóżku, każdej nocy. Mimo, iż mówię, aby obudził mnie waląc łokciem w żebra, budzi pocałunkiem i się słodko uśmiecha, cwaniak. Biorąc za rękę zaprowadzi o północy nad jezioro, by nie siedzieć w domu. Zwyczajnie jest, dając powody do nakurwiania szczęściem, ot tak, każdego dnia.
|