|
unrechablee.moblo.pl
anonimowość wyzwala w ludziach dzikie instynkty przesłonięte złudnym widmem pozornej bezkarności. być może to tylko zazdrość brak zajęcia albo wykolejona osobowość
|
|
|
anonimowość wyzwala w ludziach dzikie instynkty przesłonięte złudnym widmem pozornej bezkarności. być może to tylko zazdrość, brak zajęcia, albo wykolejona osobowość na tle interpersonalnym; to mimo wszystko przykre bo tacy ludzie potrzebują po prostu pomocy.
|
|
|
zobacz, mam to czego szukasz.
|
|
|
Zawisła moja szyja na sznurze myśli.
|
|
|
Każdy jej mówił że ma ładną buźkę, duże cycki i dupę, i to ją właśnie zniszczyło.
|
|
|
Bo w związku chodzi o to żeby się dopełniać. Nasz związek był więc idealny, ja mądra, on kretyn. Idealne połączenie.
|
|
|
oboje byli pijani. stali na przeciwko siebie, wykrzykując coś. nagle zaczęli się szarpać. siedziałam, patrząc z boku - nawet się nie podniosłam z krzesła, bo takie sytuacje były już dla mnie standardem. w końcu uderzył Go. podniosłam wzrok, i wyczekiwałam na pewne słowa. otarł lecącą z nosa krew, spojrzał mu w oczy i powiedział: ' nie, nigdy nie uderzę przyjaciela'. tamten patrzył zszokowany, bo był przygotowany na cios, a tak na prawdę bardziej uderzyły Go słowa. uśmiechnęłam się sama do siebie, i pod nosem szepnęłam :' wiedziałam'. miałam świadomość , że nigdy nie uderzy przyjaciela, choćby nie wiem co się działo - i chyba to tak bardzo w Nim uwielbiałam - szacunek do ludzi, na których mu zależy.
|
|
|
Zapłakana wyszła w deszczowy wieczór na spacer . W słuchawkach leciał Pezet . Idąc uliczką gdzie mieszkał jej były chłopak przypominała sobie wszystkie wspólnie spędzone chwile . Nawet nie usłyszała jak nadjeżdżał z dużą prędkością samochód . Gdy zobaczył to jej były szybko wybiegł z domu . Obudziła się w szpitalu . Trzymał ją za ręke mówiąc ' Jestem przy Tobie skarbie ' .
|
|
|
To, że lubię imprezować nie znaczy, że puszczam się na każdej imprezie.
|
|
|
Zaczęło lać. Niebo zaczęło niesamowicie zanosić się deszczem. Właśnie, wtedy ściągnął swoją bluzę. Niezdarnie ją, jej założył, nie słuchając sprzeciwów z jej strony. wziął ją na ręce, tak jak przenosi się pannę młodą przez próg. Zaniósł ją pod zadaszenie, jednego z budynków. - Ty, tylko sobie mała nie schlebiaj. po prostu Twoich trampek, było mi szkoda. - Powiedział, udając powagę. Oboje wybuchli śmiechem. on delikatnie się nachylił. ona cała podekscytowana zamknęła oczy i zaczęła się przygotowywać do pocałunku. - to należy do mnie. - Powiedział z uśmiechem, ściągając z niej bluzę. - a to do mnie. - Powiedziała, całując go namiętnie.
|
|
|
siedziałam z przyjaciółką na placu zabaw dziecinnie bawiąc się piaskiem. znów weszła na temat Jego osoby. kilka pytań wywołało na moich policzkach łzy. usiadła obok delikatnie je wycierając. ' powiedz, było Ci z Nim dobrze. - zapytała. skinęłam Jej głową przytakując. - a gdy byłaś z Nim, byłaś szczęśliwa ? - znów przytaknęłam nie mogąc nic powiedzieć. - bo widzisz, nigdy nie żałuj czegoś co wywołało uśmiech. - szepnęła przytulając mnie do siebie.
|
|
|
- Wypijmy za błędy.
- To się ostro nawalimy.
|
|
|
|