 |
twoje_marzenie_kotq.moblo.pl
gdy zakochiwałam się w nim wszyscy mówili mi że popełniam wielki błąd zadając się z tym kłamcą do dziś żałuję że im nie uwierzyłam.
|
|
 |
gdy zakochiwałam się w nim, wszyscy mówili mi, że popełniam wielki błąd zadając się z tym kłamcą, do dziś żałuję, że im nie uwierzyłam.
|
|
 |
jestem inna, bo nie marzę o romantycznych spacerach przy świetle księżyca, czy oglądaniu wspólnie wschodów słońca. pragnę tylko wspólnych zakupów w sklepie, esemesów na dobranoc, zwyczajnej, treściwej rozmowy, czy przelotnych pocałunków w czoło na pożegnanie. nie koniecznie muszą być długie i namiętne. bo mi wystarczą małe gesty, by poczuć miłość. bo czasami krótkie tęsknię, oznacza więcej niż tysiąc innych słów.
|
|
 |
- hej. słyszałam, że masz nowego chłopaka, jak wygląda? - nieważne jak, rozpoznasz go po tym, że chciałabyś spędzić z nim resztę swojego życia.
|
|
 |
usłyszałam trzaśnięcie. to moja znajoma walnęła swojemu najlepszemu przyjacielowi w twarz. - za co ? - zapytał. - za wszystkie esemesy o innych laskach, za brak miłości z twojej strony, za to, że udawałeś, że nie widzisz, tego co czuję. spojrzałam zaskoczona na tę kłócącą się parę, ze świadomością, że najchętniej zrobiłabym to samo, co ta dziewczyna. ale niestety nie miałam odwagi.
|
|
 |
dorosłość to nie picie taniego wina na ławce w parku, a umiejętność dokonania słusznych decyzji - dla siebie i innych. więc ulżyłam mu i oszczędziłam wiecznego cierpienia sobie kończąc ten długotrwały, burzliwy związek.
|
|
 |
założyłam arafatkę, która była jego własnością, ubrałam szarą koszulkę i wyszłam z domu. przed dużym hipermarketem spotkałam go, uśmiechnął się niecodziennie, zbliżał się do mnie, gdy niespodziewanie ze sklepu wyszedł jego tata, wtedy spłoszył się i uciekł, jak mały chłopiec, którym nadal był. już więcej nie próbował nawiązać, ze mną żadnego kontaktu, to bolało.
|
|
 |
nie muszę zjeść czekolady, czy posiedzieć na słońcu by być szczęśliwą, wystarcza mi jego obecność.
|
|
 |
zawsze pozwalałam innym sobą rządzić. ale po kilkunastu latach totalnego zniewolenia dorosłam. zaczęłam decydować o moim losie. czasami trafnie, czasami trochę mniej, ale to już właściwie nieważne. stałam się samodzielna, jak zawsze chciałam.
|
|
 |
chciałabym być znowu na starcie, a nie w jednej czwartej drogi. mam ochotę zacząć wszystko od nowa, bez etykietki szalonej, bo tak naprawdę taka nie jestem. pragnę wyrwać się z rutyny, poznać nowych ludzi, którym będę mogła zaufać. niestety czasu nie można cofnąć.
|
|
 |
mówił, że życie jest piękne, równocześnie krztusząc się nikotynowym dymem.
|
|
 |
włączyła ipoda nieodpalanego od kilku miesięcy, usiadła na balkonie, korzystając z tego, że rodzice poszli na imprezę, włożyła słuchawki do uszu i usłyszała znajomą melodię, to była ich piosenka, ostatni raz słuchali jej razem. przesłuchała ją do końca raz, drugi, trzeci .. dziesiąty. miała ochotę krzyczeć, z miłości. oczywiście zrobiła to, piszczała na całą okolicę, gdy po chwili na dole dostrzegła znajomą postać, to był on. patrzył się na nią, osłupiały. uciekła. usłyszała dzwonek do drzwi, otworzyła i poczuła czyjeś usta na swoich. wiedziała kim jest osoba, którą całuje. uświadomiła sobie, że on ją też.
|
|
 |
zapomniałam parasolki, makijaż rozmazał mi się, a włosy rozpoczęły falowanie. on przezorny zabrał wszystko ze sobą. jednak gdy zobaczył mnie, wyglądającą jak kura, złożył sprzęt i uśmiechnął się zalotnie. - chcę wyglądać tak pięknie jak Ty. - powiedział, wręczając mi swoją kurtkę z kapturem. nie chciałam jej wziąć, ale założył mi ją na siłę. szliśmy mokrzy i szczęśliwi, robiąc przerwy na pocałunki w deszczu. idealny dzień.
|
|
|
|