|
tusiavvv.moblo.pl
a gdy dzielę się z Tobą łzami to albo jesteś mi bardzo bliski albo po prostu nie daję już sobie rady.
|
|
|
a gdy dzielę się z Tobą łzami - to albo jesteś mi bardzo bliski, albo po prostu nie daję już sobie rady.
|
|
|
a może spróbujemy, co ? może jednak zdecyduję się na nieprzespane noce, ciągłe wyczekiwanie na telefon, tłumaczenia, spotkania, użeranie się z Twoim wrednym wnętrzem, codzienne kłótnie, długie spacery, romantyczne noce, wspólne przesiadywanie na boiskach, słodkie słówka, granie uczuciami, robienie wspólnych śniadań, wyczekiwanie aż wrócisz z pracy, rozmowy z Twoimi rodzicami, wkurwanie się, rzucanie przedmiotami, miłość ? nie, dziękuję.
|
|
|
lubię te dni, gdy za oknem jest brzydka pogoda, ja siedzę z kubkiem gorącej czekolady , nie odbieram telefonów, nie ruszam się z pokoju - po prostu nie istnieję. lubię czasem nie istnieć, tak na jeden dzień.
|
|
|
znam gościa, który na życie zarabia goniąc herę. znam typiarę, która jest szesnastoletnią matką. znam ludzi, którzy nie znają słowa 'umiar' a ich melanż trwa przez cały tydzień. znam też tych, którzy zaprzepaścili szansę na szczęście przez własną głupotę. znam tych, którzy przegrali życie - a ja jestem wśród nich.
|
|
|
spałam na łóżku, gdy nagle poczułam zderzenie z podłogą. przebudziłam się , wstając wkurwiona. ' co Ty odpierdalasz?' - obudziłam Go, krzycząc. patrzył na mnie jak na idiotkę. ' powieki oglądam ? nie kurwa. śpię, do chuja' - odpowiedział, chyba bardziej wkurwiony niż ja. w końcu obudziłam Go z jakieś pół godziny przed pobudką do pracy. stałam zdenerwowana, mając ochotę rozwalić mu łeb o ścianę. zdarłam z Niego kołdrę, i poszłam do salonu. przyszedł za mną i całując w czoło powiedział: ' no przepraszam, ale wiesz co ? Pan Bóg kazał się dzielić, więc daj mi kawałek kołdry'. popatrzyłam na Niego lekceważąco i dodałam: ' spierdalaj, Ty się łóżkiem dzielić nie chciałeś'. uwielbiałam Nasze rozmowy w nocy, podczas gdy byliśmy na siebie tak cholernie wkurwieni.
|
|
|
mam nadzieję , że kiedyś , gdy będę już starą, siwą kobietą - spotkam Cię , a Ty mnie rozpoznasz - bo z tym bym rozpoznała Cię ja, nie będzie problemu. i opowiem Ci wtedy o tej całej mojej miłości do Ciebie. o tym jak bardzo mocno Cię kochałam. ile bym dla Ciebie zrobiła. jak bolało gdy opowiadałeś o innych. jak wiele dawały mi Nasze spotkania. ale to kiedyś, jak już będę na skraju życia - najlepiej kilka sekund przed śmiercią - bo nigdy nie chciałabym byś odpowiedział , że niestety, ale nie czułeś tego samego
|
|
|
czasem biorąc do ręki noż miałam ochotę wbić go sobie prosto w serce, by nic więcej już nie czuć. gdy miałam w ręce strzykawkę nie jeden raz pomyślałam o złotym strzale. stojąc na krawędzi - miałam ochotę skoczyć. tak często chciałam się poddać, a mimo to - nadal tu jestem.
|
|
|
siedziałam z Nim, pijąc wódkę. byłam pijana - dość mocno. wziął do ręki strzykawkę, i położył mi ją na kolanach. złapał moją rękę,i ścisnął ją jakimś paskiem na wysokości przedramienia. doskonale wiedziałam co robi. dała mu do myślenia Nasza rozmowa o chęci skończenia egzystencji na tym świecie. wziął strzykawę z moich kolan i mi ją podał. ' no dalej ' - wybełkotał. przyłożyłam strzykawkę do ręki, która trzęsła się niewyobrażalnie. poleciały mi łzy. przed oczami stanęły mi momenty z życia - twarze ludzi, którzy coś dla mnie znaczą. nie potrafiłam. wyrzuciłam strzykawkę na drugi koniec pokoju. ' wiedziałem, masz tu dla kogo żyć, Mała ' - dodał z uśmiechem na twarzy. faktycznie, jest na świecie kilka osób, które trzymają mnie przy życiu
|
|
|
albo skończ tę znajomość, albo ją rozwijaj - nie pozwól jej na stanie w miejscu.
|
|
|
delikatnymi palcami odsunęła ze swojej twarzy kosmyk włosów. wzrok wbity miała w płytę nagrobkową, na której leżała zwiędnięta czerwona róża. spod długich rzęs wyłaniało się smutne spojrzenie, przeplatane spadającymi wprost na czerwone od różu policzki, łzami. nie potrafiła podnieść oczu na wysokość tablicy nagrobka - nie potrafiła spojrzeć na zdjęcie znajdujące się tam. nigdy nie dopuściła do siebie myśli , że odszedł na zawsze - nigdy.
|
|
|
mijała kolejna godzina podczas której namawiałam Go by w końcu się ubrał, i wyszedł na dwór. latał po domu w gaciach i koszulce, i miał milion innych zajęć, które podobno nie pozwalały mu na znalezienie chwili, by ubrać na siebie dresy i koszulkę. Łaziłam za nim cały czas, błagając byśmy w końcu wyszli. Nagle zadzwonił telefon - kumpel. Odebrał, i po dwóch minutach rozmowy, rozłączył się, ubierając w przeciągu sekundy. Patrzyłam jak lata po domu i w biegu ubiera spodnie, szukając koszulki, i drąc się :' no grzeb się, szybciej! ' - nie zwracając uwagi na to , że jestem już dawno ubrana i gotowa do wyjścia. Mineły może dwie minuty a my już byliśmy na dworze. Tak, uwielbiałam ważniejszość zdania, i siłę przebicia Jego kumpli, nad moją.
|
|
|
oznajmiłam rodzicom , że wrócę do domu przed północą, jednak przedłużyło się to do południa dnia następnego.'od czego zaczniesz ?'-spytała mama, która doskonale wiedziała gdzie byłam,ale najwyraźniej chciała mnie powkurwiać. ' od tego,że skończę i udam się do swojego pokoju bo jestem śpiąca'-odparłam,biorąc wodę niegazowaną z lodówki.tato patrzył na mnie i wyczekiwał odpowiedzi. spojrzałam na Nich i wkurzona wykrzyczałam:'od czego zacznę? od tego,że byłam u Niego.co mam do powiedzenia? że nie zrobicie nic,bo i tak będe tam chodzić.bo mi zależy.bo staram się by wyszedł na ludzi. bo mam gdzieś Wasze sprzeciwy.bo Go kocham,cholernie kocham'.patrzyli na mnie,nie odzywając się nic.w końcu tato wydukał:'jesteś szczęśliwa będąc przy Nim ? '.spojrzałam mu w oczy i bez zastanowienia odpowiedziałam:'jak nikt inny'.tato podszedł do mnie,i całując w czoło powiedział:' czyli nie ma problemu.jeśli On daje Ci szczęście to jedyne co mogę zrobić to podać mu rękę,dziękując za uśmiech córki'
|
|
|
|