|
rezerwowy.moblo.pl
Kolejny papieros kaszle bo płuca nie chcą już więcej dymu ale co mi zostało deszcz przenika moje ubranie siedzę sam trzęsę się z zimna i kolejny buch myślę czy to
|
|
|
Kolejny papieros, kaszle, bo płuca nie chcą już więcej dymu, ale co mi zostało, deszcz przenika moje ubranie, siedzę sam, trzęsę się z zimna, i kolejny buch, myślę czy to tak miało się potoczyć? Może od początku byliśmy na to skazani? Nie, ja chce wierzyć, że damy radę, że się kurwa uda, że pokonamy przeciwności i wyjdziemy na prostą, znowu zaciągam bucha, tym razem kaszel dusi mnie dłuższą chwilę, ponownie wracam do myśli o nas, nie dowierzam jak mogłem do tego dopuścić.. W paczce szukam kolejnego papierosa, nie ma, może my też już się wypaliliśmy?
|
|
|
coś ze mną zrobiłaś, i nie chodzi już o moje ciało, ani o blizny pozostawione po Twoich paznokciach. to siedzi w środku, gdzieś tutaj w sercu. to coś sprawia, że nie opuszczasz moich myśli choćby na sekundę. sprawia, że wszystko, co robię jest podporządkowane Tobie. uzależniłaś mnie od siebie do tego stopnia, że nie potrafię sobie wyobrazić przyszłości bez Ciebie. i wiedz, że gdy nie ma Cię przy mnie, powietrze staję się obce, moje płuca ledwo łapią oddech, a krew jakby zamarzała, umieram. jesteś mi potrzebna, abym mógł normalnie funkcjonować, dlatego nie dziw się, że odczuwam strach przed Twoją nieobecnością. /rezerwowy
|
|
|
Ja potrzebuję miłości. Wiesz, że moje życie nie jest kolorowe, uśmiech, który widujesz jest tylko pozorny, a śmiech często udawany. Znasz moje problemy. Silny fizycznie, lecz w środku panuje totalny chaos. Obiecałaś, że zaopiekujesz się tym poharatanym sercem. Yhym, ale to tylko słowa, a ja wciąż czekam na czyny.
|
|
|
Było tak pięknie, dzień zaczynaliśmy od słodkich rozmów, myśli o Tobie wędrowały po mojej głowie przez cały dzień. Pragnęliśmy siebie w każdej wolnej chwili. Jedyne, co nas mogło ograniczyć to czas, który i tak najczęściej ignorowaliśmy leżąc razem w łóżku do samego rana, abyśmy znowu wstali niewyspani, ale mimo wszystko szczęśliwi. Bo przecież byłaś obok mnie, ja obok Ciebie i to wszystko, czego potrzebowałem. Dziś? Za dużo się nie zmieniło, nadal jesteś całym moim światem, lecz wydaje mi się, że już bez wzajemności.
|
|
|
Przepraszam Cie kochanie, ale ja już nie potrafię żyć. Za bardzo kocham, za bardzo odczuwam, kurwa, wszystko robię za bardzo. Ogarnęła mnie paranoja. Nic nie jestem w stanie zrobić. Bezsilność, łzy w oczach i kubek kawy. Spoglądając w niebo odliczam tylko godziny, minuty, sekundy. Tak, niedługo to się skończy.
|
|
|
Moje ciało krzyczy zwolnij, kiedy kolejna kropla potu spływa po mnie. Oddech? Ledwo go łapie, to tempo jest za szybkie, za bardzo wyczerpujące, za bardzo ponad moją wytrzymałość. Nogi stawiają kolejny krok, jakby miał to być ostatni, lecz potem znowu jest następny i następny. Ale czy widzisz na mojej twarzy ból? Czy dostrzegasz cierpienie, jakie dopada mnie podczas tego szaleńczego wyścigu? Na moim sercu wyryłaś już swoje inicjały, lecz nadal gości w nim niepewność. Pomimo tylu słów, którymi okazujesz miłość, ono nadal gdzieś tam w środku boi się. W końcu należy już do Ciebie i jeśli będziesz chciała odejść, wyrwie się z mojego ciała, a swoje ostatnie uderzenia odda w Twoich dłoniach. Może wtedy wyszepta Ci ostatnimi siłami, jak bardzo obawiało się tej chwili.
|
|
|
Wiedziałem, że to wszystko tak się skończy. Wiedziałem, bo przecież jak inaczej mogło to się potoczyć? Jego przeprowadzka tylko utwierdziła mnie, że na to nie ma już ratunku. Ale co miałem zrobić? Biernie przyglądałem się temu, widząc jak z każdym dniem cierpisz coraz bardziej. Widziałem jak starasz się to przede mną ukryć, więc udawałem, że wszystko jest dobrze. Do dzisiaj. Tak, do momentu, w którym zobaczyłem Cię palącą papierosy na balkonie. Siedziałaś sama, a łzy spływały po Twoich bladych policzkach. Dreszcze rozeszły się po mojej skórze, serce zwiększyło obroty, a oczy stały się szklane… Przytuliłem Cię, bo musisz wiedzieć, że od tej chwili, nie pozwolę Ci już nigdy więcej płakać. To Ty zasługujesz na miłość, nie Ja, mamo.
|
|
|
Przestań! Nie chcę się już kłócić. Nie widzisz jak to mnie boli? W świecie gdzie każdy tylko czyha, aby podłożyć mi kłodę, aby ujrzeć jak się potykam, znalazłem swój azyl. Może to dla Ciebie niezrozumiałe, ale znalazłem go przy Tobie. Czy nie widzisz jak z każdym Twoim wykrzyczanym słowem, kolejna kropla krwi spływa po mojej klatce piersiowej? Moje serce dusi się z braku miłości, a Ty nadal brniesz w ten konflikt. Naprawdę, przestań! Bo boje się, że gdy zniszczysz to wszystko, nie będzie już dla nas ratunku.
|
|
|
Miałaś przynieść ze sobą ukojenie. Byłaś moim ideałem, który złapał mnie za rękę i błyskiem w oku miał prowadzić mnie przez życie. Byłaś drogowskazem, który w chwilach zwątpienie miał sprowadzić mnie na logiczne myślenie. Byłaś tą, do której zwróciłbym się w pierwszej kolejności, gdy mój świat ległby w gruzach. I te cholernie piękne dołeczki w Twoich ustach, gdy z radością cieszyliśmy się z każdej wspólnie spędzonej chwili. Teraz widzę w nich tylko sztuczny uśmiech, jakbyś udawała, że wszystko jest dobrze, ale nie jest. Byłaś, no właśnie. Byłaś, bo sam już nie jestem pewien czy nadal chcesz być.
|
|
|
Ból, który promieniuje z serca, rozchodzi się po całym ciele, krąży w moim krwiobiegu. Poprzez żyły i tętnice dociera do każdego organu. Odkąd jesteśmy razem stał się codziennością. Razem z Niepewnością wprowadzili się do mojego umysłu. Gdy tylko nadarza się okazja, bawią się w najlepsze. Próbuje zbudować swoje życie na wierze w to, że dzięki Tobie wychodzę na prostą, że to pierdolone słońce w końcu wyjdzie po burzy, ale nie daję rady. Ten duet nie pozwala mi na racjonalne myślenie. Czuję się jak marionetka na scenie zwanej życiem, którą oni pociągają za sznurki. Bawią się moimi uczuciami, a Ty się temu przyglądasz. Siedzisz w pierwszym rzędzie, to miejsce zarezerwowałem specjalnie dla Ciebie. Pomimo, że jesteś tak blisko nie dostrzegasz tego, że dzisiaj znowu nie zasnę.
|
|
|
Jest źle. Jeszcze tak źle nie było. Dzisiaj, tak to właśnie w ten dzień. Dziwne, jeszcze wczoraj leżeliśmy razem wtuleni w siebie. Nasze ciała stanowiły jedność. Moje serce biło w rytm Twojego, wyczuwałem każdy Twój oddech na swojej skórze. Twoje słowa były tak szczere, tak prawdziwe, mówiłaś o tym, że jestem tym jedynym. I wiesz? Wtedy czułem się ważny. A dzisiaj? Dzisiaj pokazałaś mi, że jestem tylko jednym spośród moich kumpli. Niczym się niewyróżniający, wręcz nawet odstaje od nich. Nie jestem aż tak zabawny, nie umiem się śmiać z najgłupszych żartów i za dużo smutnych rzeczy przydarzyło mi się w życiu, aby mieć taki dystans do siebie, jaki mają oni. Tak, boli mnie to. Nie pytaj czy coś się stało, bo problem w tym, że właśnie nic się nie stało. Przez Twoją obojętność do mojej osoby tracę grunt pod stopami. Nie myślałem, że taki dzień nadejdzie, ale dzisiaj zwątpiłem. Zwątpiłem w nas, w Twoje słowa, Twoje czyny. Przykro mi.
|
|
|
|