- Zostań...- Szepnęła po raz kolejny tego wieczoru czując jak do oczu napływają jej łzy. Jednak on nie posłuchał, nigdy nie słuchał. Mówił, że stawia jej dobro ponad swoje, że stawia jej szczęście ponad siebie. Jednak nigdy nie potrafił pojąć, że to on jest jej szczęściem. Że to na dźwięk jego głosu dostaje palpitacji serca a przysłowiowe motyle dają nieźle popalić. On nie potrafił pojąć, że go kochała. Że była w stanie poświęcić dla niego wszystko. Uważał, że bez niego jej będzie lepiej. Tak bardzo się mylił. - Potrzebuję Cię... - Kolejny szept skierowany w jego stronę. Przymknęła powieki słysząc trzaskanie zamykających się drzwi. Z jej zamkniętych oczu wypłynęły pojedyncze łzy. Wyszedł. Pozostawił ją samą sobie. - Kocham Cię.. - Powiedziała cichutko wpatrując się w drzwi jakby wciąż miała nadzieje, że on wróci. Jednak nie wrócił. Mimo próśb, wyznań. Zawsze taki był, stawiał na swoim. Był zbyt dumny żeby wrócić. Mimo iż jego uczucia były niemal identyczne jak jej. / rebelangel
|