 |
queen_of_hate.moblo.pl
Każdy zasługuje na osobe dla której będzie najpiękniejsza i najważniejsza na świecie ♥
|
|
 |
Każdy zasługuje na osobe dla, której będzie najpiękniejsza i najważniejsza na świecie ♥
|
|
 |
kładę się spać z nadzieją, że się nie obudzę...
|
|
 |
nie chce się z Tobą żegnać ponieważ nie wiem czy będzie okazja znów się przywitać...
|
|
 |
życie jest za krótkie, żeby zmarnować je przez jakiegoś skurwysyna w tak młodym wieku, kochana.
|
|
 |
nie ma skutku bez przyczyny . Nie ma drogi bez końca .
|
|
 |
Dziewczyna uparta zawsze jest coś warta .
|
|
 |
Zaczęły się lekcje, do nas do klasy miał dojść jeden nowy chłopak. Wszyscy czekali, wszedł. Zatkało mnie, spojrzałam na niego, a potem na tapetę w moim telefonie. To był on, ten śliczny chłopak, którego znalazłam przypadkiem w internecie. Przedstawił się, ma na imię Filip. Z wrażenia aż zrobiło mi się gorąco, nie mogłam w to uwierzyć, zerknęłam na telefon, tak to był on, na pewno. Siadając do swojej ławki uśmiechnął się do mnie. Nie ukrywam, że bardzo mi się to spodobało. Do nas do szkoły doszło sporo nowych osób, postarałam się wszystkich ich poznać. Rozmawiałam również z Filipem, wydawał się miły. Wziął nawet ode mnie mój numer. Po szkole wróciłam do domu, nie mieliśmy nic zadane więc zjadłam, wzięłam psa i poszłam przejść się z nim i z Dinem. Zawsze się zastanawiam, czemu z tym człowiekiem świat wydaje się prostrzy
|
|
 |
przed oczami mam nas. nasze splecione ręce, pruderyjne spojrzenia. moją głowę skrupulatnie ułożoną na Twoich kolanach. ale nie ma słów. są tylko puste krzyki. nieme półsłówka. otwieramy usta na próżno, nie wydając z siebie dźwięków ani uczuć.treść naszych rozmów udało mi się zwyczajne wyeliminować ze wspomnień. teraźniejszość jest łatwiejsza bez obecności przeszłości.
|
|
 |
klęczałam przy nim, gdy leżał w kałuży krwi, a ja przed oczami miałam tylko momenty naszych kłótni. te, kiedy zanosiłam się płaczem. te, kiedy bez namysłu dawałam mu w twarz. modliłam się o to, żeby to pieprzone pogotowie przyjechało jak najszybciej, co chwilę nerwowo spoglądając w okno. obiecywałam bogu, że już nigdy nie podniosę na niego głosu. że już nigdy nie wyrządzę celowej krzywdy. ale warunek był jeden - nie mógł mi go zabrać. 'oddychaj, kochanie, oddychaj' - dukałam, ujmując w dłoniach jego twarz, mając świadomość, że mnie samej przydałby się respirator. - kocham, kocham. - powtarzał jak mantrę. - cicho kochanie. - mówiłam przykładając do jego czoła, zimne usta. - bądź szczęśliwa. - powiedział zaciskąjąc dłoń na moim kolanie. - będę skarbie. oboje będziemy. - powiedziałam, wybuchając jeszcze bardziej doniosłym płaczem. - będziemy szczęśliwi, tak skurwysyńsko bardzo. - wyszeptał. przyjechała karetka. przeżył. i chociaż złożył jej obietnicę na łożu śmierci i tak ją złamał.
|
|
 |
nie ma nic piękniejszego niż moment kiedy w życiu pierdoli Ci się dosłownie wszystko, a Ty masz tą jedyną osobę na której możesz polegać. tą do której dzwonisz w środku nocy, a ona boso przybiega pod Twój blok bo z rozpędu zapomina o butach. przytula Cię. niby prymitywny gest, a potrafi zdziałać tak nie zwykle wiele. osoba, która potrafi doprowadzić Cię do ataku śmiechu chociaż od samego rana masz ochotę wybuchnąć spazmatycznym płaczem. ta, dzięki której przez chwilę zapominasz o bagnie w którym toniesz i zaczynasz się łudzić, że ten cały burdel ma jakikolwiek sens.
|
|
 |
[cz.3] - chryste ... - powiedziała, ujrzawszy swoje chłopaka na podłodze, nieprzytomnego. obok niego leżała tylko pusta, już strzykawka. - obudź się, obudź się! - krzyczała, uderzając go w twarz. - masz się obudzić! chwycił ją za rękę. ucieszyła się. - jestem, jestem tutaj kochanie. - powiedziała. wszystko będzie dobrze. nachyliła się nad jego chłodnym ciałem i usłyszała tylko ciche 'wybrałem'.
|
|
 |
cz.2] - musisz wybrać! ja albo narkotyki! - wykrzyczała po czym zamilkła. bezradnie usiadła na dywanie, chowając twarz we włosach. poszedł do łazienki. zamknął się na klucz. doskonale wiedziała co robi, ale przecież nie chciała się wtrącać. wolała go nie irytować z obawy, że zwyczajnie ją porzuci. minęła niespełna godzina. podeszła do drzwi łazienki i zaczęła pukać. - wszystko w porządku kochanie? nic Ci nie jest? - spytała. nie usłyszała odzewu. zaczęła uderzać pięściami w drzwi i pełna amoku, krzyczeć. - otwieraj rozumiesz! to wcale nie jest zabawne! otwieraj! w końcu wzięła zapasowy kluczyk do łazienki, leżący na górze szafy w przedpokoju i otwarła drzwi.
|
|
|
|