|
pierdolisz.moblo.pl
miało być całkiem inaczej. trochę lepiej i trochę cieplej. odrobinę. z niepewnym uśmiechem na twarzy i książką na bezsenność. miałam śmiać się i cieszyć zwykłą kawą w wo
|
|
|
|
miało być całkiem inaczej. trochę lepiej, i trochę cieplej. odrobinę. z niepewnym uśmiechem na twarzy i książką na bezsenność. miałam śmiać się i cieszyć zwykłą kawą w wolne popołudnia. oglądać filmy i przeglądać kolorowe, nudne gazety. miałam mieć jego zapach na sobie i rękę splecioną z jego. miałam tracić kontrolę nad czasem i czuć się dziecinnie potrzebna. miałam, a jak zwykle wszystko potoczyło się inaczej. /happylove
|
|
|
Leżysz na kafelkach w łazience, łykasz kolejne środki na uspokojenie. Chociaż, w gruncie rzeczy nie jesteś pewna, co bierzesz. Zanosisz się potwornym płaczem, bo przecież on nie miał być taki. Miał już zostać takim grzecznym, miłym i najlepiej Twoim. Brak jego w Twoim życiu boli. /pierdolisz.
|
|
|
Ofiarowałam mu kawałek mojego delikatnego, porcelanowego serduszka, żeby je przechował, chociaż na chwilę. On cisnął nim o ziemię, nie dając szans na jakąkolwiek nadzieję na zapełnienie pustki, która teraz pozostała. Usiłuję je pozbierać, ale kawałeczki kaleczą moje ręce. W dalszym ciągu błagam, żebyś przyszedł i pozbierał cały ten bałagan, bo ja nie mam sił. Mimo to, cały czas męczę się, zbierając nawet najdrobniejszy kawałeczek i wiem, że gdy tylko je pozbieram i poskładam w całość, znowu Ci je dam. Znowu będę żywić nadzieję na to, że się nim zaopiekujesz. Znowu zrzucisz je na ziemie. Znowu będę je zbierać, mimo potwornego bólu i dam Ci je, bo w końcu ze swoją naiwnością nie wygram, przepraszam. /pierdolisz.
|
|
|
Nie kochaj mnie, nie musisz, bo i tak tego nie odczuję, po prostu pozwól mi spędzić jeden grudniowy wieczór obok Ciebie, nie musimy robić nic, chcę poznać Twoją obecność, tylko tyle. /improwizacyjna
|
|
|
Kilka szczerych rozmów. Czy to ponad Twoje możliwości? /pierdolisz.
|
|
|
Nie, nie kocham go, po prostu moje 'lubię' wymknęło się spod kontroli. /pierdolisz.
|
|
|
Never mind
I'll find someone like you.
|
|
|
|
kolejny raz z rzędu, wypijając w sylwestra kieliszek szampana, obiecasz sobie, iż w tym roku wszystko naprawisz, poukładasz, posklejasz serce i zabezpieczysz je do tego stopnia, że nikt go nie naruszy. zanim się obejrzysz znów będzie ten ostatni dzień grudnia, padający śnieg, petardy na niebie i poczucie tego, jak wciąż zakurzona, pokaleczona, gdzieniegdzie niezdarnie poszywana marną, białą nitką, jest Twoja dusza.
|
|
|
Przez szybę patrząc za kierownicą samochodu, siadając naprzeciwko siebie w przedziale pociągu, w klubie przy barze, na przystanku, w kolejce po gazetę, wychodząc z banku, wracając do domu, idąc na uczelnię, uciekając pod dach przed deszczem, przechodząc przez przejście, schylając się po resztę rozsypaną na chodniku, w bibliotece zamawiając ten sam tytuł, gdzieś w biegu, w tłoku gdzieś, gdzie nie ma na to czasu, gdzie nie spodziewałbym się tego od razu. W innym mieście patrząc w tą samą witrynę zderzą się odbicia spojrzeń na tą jedną chwilę, na domówce, w restauracji, w czytelni, płacąc rachunki w tej samej spółdzielni, idąc na spotkanie z inną, wychodząc z bramy. Wiem, że kiedyś się spotkamy. /Pih.
|
|
|
'Wierzę w cuda i w ludzi, rzadziej w siebie.'
|
|
|
Dlaczego oni zawodzą? Dlaczego, gdy zaczynasz ufać, jebią wszystko? /pierdolisz.
|
|
|
Przyjdź i zostań chociaż a chwilę. Nie oczekuję Cię na zawsze, ale bądź, proszę. /pierdolisz.
|
|
|
|