 |
obscene.moblo.pl
jestes tak daleko. i tak cholernie blisko budzi mnie szum twoich mysli. niespelnione magiczne niewypowiedziane. ulotne. moja osobista s motnosc w sieci.
|
|
 |
jestes tak daleko. i tak cholernie blisko, budzi mnie szum twoich mysli. niespelnione, magiczne, niewypowiedziane. ulotne. moja osobista s@motnosc w sieci.
|
|
 |
o khuuurwa. zajebiscie slodko.
|
|
 |
A w kącie kto stoi? Ja.
Kto się niepokoi? Ja.
W kuchennym lufciku... ja.
W paskudnym wierszyku... ja.
A rozum kto traci? Ja.
Kto łzą się bławaci? Ja.
I kto czeka z pieczenią mazurską jesienią? Ja.
|
|
 |
bede tam ja. i beda gwiazdy. jego tez zaprosimy, ja z gwiazdami. i przyjdzie w koszuli z dlugimi rekawami. nie spojrze na niego, a on powie, ze ladne mam dzis oczy. wtedy pomysle, ze pieknie klamie i zaczne cytowac. spojrzy zdziwiony. oczywiscie, ku.wa, jak kazdy facet, o poezji nie bedzie mial pojecia.
|
|
 |
Mowie mu, co chce: o mrowkach umierajacych z milosci
pod gwiazdozbiorem dmuchawca. Przysiegam, ze biala roza, pokropiona winem, spiewa.
Smieje sie, przechylam glowe. ostroznie, jakbym sprawdzala wynalazek, Tancze, tancze
w zdumionej skorze, w objeciu, ktore mnie stwarza.
|
|
 |
jako niepoprawna optymistka koncze burzowo- goraczkowy tydzien stwierdzeniem "super. jade nad morze". takie niekoniecznie super, bo bycmoze bede jedyna licealistka w promieniu 10 kilometrow. co mi tam. mam laptopa, mase filmow, mase nieobrobionych zdjec, mase nieprzeczytanych e-bookow i ksiazke do napisania. i piekna milosc do wykreowania! troche smsow do napisania... ;) Dominiko, Przemku, bawcie sie beze mnie dobrze. zatesknijcie. za mna, oczywiscie ;) liczcie na multum zdjec i przemyslen. ja natomiast licze na telefony, wiadomosci i znalezienie kafejki internetowej. bedzie mi brakowalo forum, cholera ;/ no coz, zycie. trzymajcie sie, buziaczki ;) MIKOSZEWO, jo.
|
|
 |
Udaję radość, której we mnie nie ma, ukrywam smutek, żeby nie martwić tych, którzy mnie kochają i troszczą się o mnie. Niedawno myślałam o samobójstwie. Nocą, przed zaśnięciem, odbywam ze sobą długie rozmowy, starając się odegnać złe myśli, bo byłaby to niewdzięczność wobec wszystkich, ucieczka, jeszcze jedna tragedia na tym i tak już pełnym nieszczęść świecie.
|
|
 |
Uniosl moj podbrodek i przemowil poraz pierwszy. Powiedzial cos o przywiazaniu, potem o etapach wzrastania uczucia i o tym, ze ponoc byl slepy. A ja tonelam w bezdennym lazurze jego oczu. Nie bylam w stanie powiedziec mu nic. W glowie mialam pustke, a w gardle gule. W zaladku motyle. Trzepotaly swoimi skrzydelkami na wysokosci miednicy. Jeden z nich chcial sie uwolnic, wiec musialam rozchylic usta. Nie, wlasciwie nie musialam. Chcialam.
|
|
 |
To wszystko dlatego, ze kiedys Go poprosilam, by pozwolil mi nie czuc. I przestalam. Nie ma emocji. Nie ma strachu. Jestem ja i tylko ja. W idyllicznym swiecie. Dzieje sie, ale nie mnie. Placze, ale nie ja. Samobojstwo wewnetrzne, parszywa forma egzystencji. Kobieta XXI wieku. Paradoks, bo staje sie kobieca. Zaczynam nosic spodnice. I szpilki. I malowac oczy. Czarno. Mocniej. Ale nadal zaloba otaczajacych mnie ludzi jest tylko wiadomoscia o kolejnej smierci. Mozna prowadzic zycie wewnetrzne bez emocji. Mozna. Trzeba. 08.06.09.
|
|
|
|