|
no.fucking.way.moblo.pl
Że niby głupoty pieprzę? Pieprzysz to się ty na prawo i lewo a głupstwa to rzecz ludzka. Krótko mówiąc twoje zdanie Słońce jest gówno warte.
|
|
|
Że niby głupoty pieprzę? Pieprzysz to się ty na prawo i lewo, a głupstwa to rzecz ludzka. Krótko mówiąc, twoje zdanie Słońce, jest gówno warte.
|
|
|
Nie ma to jak wychodzić z sylwestra chwiejnym krokiem i informować przyjaciółkę, że kumpel bełtając przez okno zarzygał całą ścianę, począwszy od parapetu, a na chodniku kończąc.
|
|
|
Myślisz suko, że jak będziesz chodzić z moim kumplem pod rączkę, to następnym razem dostaniesz się na naszą imprezę sylwestrową? Choćbyś właziła mu w dupę tak głęboko, że zobaczymy cię gardłem to i tak nie masz na co liczyć.
|
|
|
Brakuje mi koloni w górach. Miałam wtedy te 14 dni dla siebie. Bez słuchania gównianych uwag, bez krzyków, że jestem leniwa i nic nie robię, bez komentarzy na temat tego, że wiecznie gdzieś wychodzę. Sama dbałam o siebie, ład w pokoju, pościelone łóżko i to co sobie kupię. Brakuje mi niezależności i poczucia, że powiedzenie "Chcieć to móc." jest prawdziwe.
|
|
|
Kiedyś nie wrócę na noc do domu, wyłączę komórkę i schowam się nie wiadomo gdzie, a następnego ranka wrócę. Na wrzaski odpowiem, że najebałam się jak świnia i nie wiedziałam w którą stronę jest dom, ani nawet jak mam na imię. Co wtedy powiesz tatusiu, skoro już teraz jestem nieznośnym, pyskatym i nieposłusznym dzieckiem?
|
|
|
Jak to jest, że co święta są kłótnie? Nie ważne, czy starzy znowu czepiają się brata o byle gówno, nie ważne czy chodzi o to, że moja siostra nie powinna tyle pić u przyjaciółki, nie ważne, czy może znowu zamierzają trzymać mnie na smyczy w sylwestra - zawsze ojciec znajdzie jakiś powód, żeby rozjebać wszystkim nastrój w urocze święta bożego narodzenia.
|
|
|
Znowu przejeb w domu. Nie mogę nawet spędzić całego sylwestra pod dachem sąsiadki. O której tym razem będę musiała wrócić do domu, przed dobranocką? A potem darcie mordy, że się nie słucham, że wiecznie tylko gdzieś łażę. Sorry, ale nie mam zamiaru dać się przywiązać łańcuchem do budy i jestem zbyt wyszczekana, żeby pomógł kaganiec.
|
|
|
Wiesz jak to boli? Jeszcze tydzień temu byliśmy nierozłączni, a teraz latasz za tą szmatą. Wiesz jak to boli, gdy kumpele wspomną twoje imię przy mnie? Wiesz jak to boli, gdy przypominam sobie, że wszystkie twoje obietnice, są już nieaktualne? Nie kurwa, nie wiesz.
|
|
|
Nie będę już więcej tak naiwna. Zabawię się tobą, rozkocham w sobie tak, że na sam dźwięk mojego imienia będziesz drżał z podekscytowania, a potem powiem "Sorry bejb, znudziłeś mi się."
|
|
|
Nie, nie, nie. Teraz to ja wykorzystam cię jak szmatę i porzucę.
|
|
|
Nie będę dłużej udawać, że to mnie nie rusza. Nie będzie sztucznych uśmiechów, żeby wszyscy w około byli zadowoleni.
|
|
|
Pytałeś, skąd ja biorę ten optymizm, tę energię do życia, szczęścia. Bywało, że śmiałam się z byle czego. Wygłupiałam się, byle tylko poprawić ci humor. Zawsze mi się udawało. Teraz nie zamierzam robić z siebie idiotki, żeby cię uszczęśliwić. Wyssałeś ze mnie całą moją energię życiową i cały optymizm i wyjebałeś go do kosza. Teraz i ja jestem nieszczęśliwa. Zadowolony?
|
|
|
|