|
nieswiadomosc.moblo.pl
oddam nawet parę moich ulubionych butów byleby tylko wrócił. nieswiadomosc
|
|
|
oddam nawet parę moich ulubionych butów, byleby tylko wrócił. /nieswiadomosc
|
|
|
ten specyficzny sposób w jaki zagryza wargę, kiedy się nad czymś głęboko zastanawia. / nieswiadomosc
|
|
|
w głowie sceny ostatniego roku. pełne bólu momenty, których nie chcę pamiętać. i ta myśl, że mimo wszystkich cierpień, nie zamieniłabym Go na nikogo innego. / nieswiadomosc
|
|
|
szkoda mi na Ciebie moich nielimitowanych sms'ów. / nieswiadomosc
|
|
|
cz 3. - Nie ruszaj się ! Zaraz wyjdziesz na drogę ! - ale ona wciąż cofała się przed Nim. świadomie lub nie, rękę z nożem wciąż trzymała przy cienkiej szyi. krew płynęła ściekając jej powoli na dekolt. zrobiła jeszcze jeden krok. teraz znajdowała się na końcu chodnika, w odległości połowy metra od jadących samochodów. - Więc co wybrałeś, Kochanie ? - zapytała cicho. - Przecież wiesz, że ja cię już nie kocham. Proszę, nie rób głupstw. - odpowiedział, ale ona już robiła kolejny krok w tył. ostatni. - Stój ! - krzyknął, ale było już za późno. niczemu nie winny kierowca autobusu, stał się zabójcą z przypadku. / nieswiadomosc
|
|
|
cz 2 . spoglądał na nią oczami pełnymi przerażenia, łapiąc oddechy coraz szybciej. wyciągnęła dłoń z nożem ku Niemu. - Zabiję się, rozumiesz ?! Jeżeli do mnie nie wrócisz ja... - głos jej się załamał.drżącą ręką przyłożyła nóż do nagiego gardła. - Widzisz ?! Nie blefuję. Będziemy znowu razem ? - zadała pytanie, łkając coraz bardziej. - Ciii. Zaczekaj, musimy pogadać... - powiedział, pokonując panikę i powoli się do niej zbliżając. z każdym Jego krokiem ona się cofała. szła nieostrożnie, niszcząc kwiatki. - Zdecydujemy o tym na spokojnie... Tylko odłóż ten nóż. - mówił wciąż powoli, jak do dziecka, niczym na filmie. - Nie ! Musisz zdecydować teraz. - krzyknęła i nóż delikatnie przeciął jej białą skórę. z gardła popłynęła stróżka ciemnoczerwonej krwi. strach wyjadał Mu wnętrzności. - Nie rób tego ! Zaczekaj, proszę ! - mówił, zbliżając się do niej coraz bardziej, aż w końcu cofając się przed Nim wyszła na chodnik. szczęściem był brak przechodnich.
|
|
|
stała przed ładnym, żółtym domem, moknąc w narastającym deszczu. krzyczała Jego imię, dopóki nie wyszedł. na jej widok przybrał znudzony wyraz twarzy, spodziewając się kolejnych błagań o ratowanie związku. mimo deszczu podszedł do niej na odległość kilku kroków. - Czego znowu chcesz ? - zapytał przekrzykując szum ulewy. - Czego chcę? Ciebie. Bo tylko dzięki Tobie wszystko ma sens, rozumiesz ? - Daj spokój, myślałem, że już to sobie wyjaśniliśmy. - Przestań ! Musisz do mnie wrócić ! Bez Ciebie nie dam rady, umrę... - ściszyła głos, wycierając rękawem swetra zabarwione na czarno łzy. - Nie dramatyzuj, dobrze ?! Przecież... - ale słowa zamarły Mu w gardle, gdy dostrzegł jak zza pleców wysuwa dłoń dzierżąca nóż. srebrne ostrze odbijało światło. deszcz ustał. ociekając wodą, stał z otwartymi ustami wpatrując się w narzędzie jak zahipnotyzowany. - Jesteś chora ! - krzyknął dławiąc się ze strachu własnym głosem. - Nie, Kochanie. Ja jestem zakochana. cz 1
|
|
|
ciche łkanie tłumione poduszką. drżenie rąk na gorącym kubku kakao. samotne patrzenie w gwiazdy, oglądanie ostatnich zdjęć. wdychanie zapachu zapomnianej bluzy. serce łamiące się na maleńkie kawałki, kujące w płuca. blada twarz bez wyrazu i oczy, przepełnione tęsknotą. to właśnie skutki uboczne miłości. /nieswiadomosc
|
|
|
każdy potrafi kochać. nie każdemu się chce. / nieswiadomosc
|
|
|
wchodzę cicho do pustego domu, z tą bolesną świadomością, że nikt na mnie nie czeka. zsuwam ze stóp ulubione szpilki, daję kurtkę na wieszak, na którym nie wisi już Twoja bluza. idę do kuchni, stawiając stopy na zimnej podłodze. krzesło, które zwykle zajmowałeś, stoi teraz zawalone zakupami. przewracam je na podłogę. spada z głuchym grzmotem. sięgam do lodówki, w której brak Twego ulubionego piwa. właściwie jest pusta. zamykam ją z trzaskiem. chwiejnie docieram do łazienki. na półeczce pod lustrem nie ma już Twoich perfum. moje walają się poprzewracane. spoglądam na swoje odbicie. blada twarz z rozmazanym makijażem, bez śladu uśmiechu, który powodowałeś. lustro tryska milionem kawałków, z pięści sączy się cienka strużka krwi. płynie wolno wzdłuż nadgarstka. nawet serce wolniej bez Ciebie bije. /nieswiadomosc
|
|
|
|