|
nieswiadomosc.moblo.pl
kochanie jutro nasza rocznica ślubu jak ją uczcimy ? może minutą ciszy ?
|
|
|
- kochanie, jutro nasza rocznica ślubu, jak ją uczcimy ? - może minutą ciszy ?
|
|
|
wchodząc do holu, zdjęłam szpilki z plączących się nóg. walcząc z zawrotami głowy doszłam do swojej sypialni. usiadłam na podłodze, wyjmując z torebki paczkę papierosów. sięgnęłam po stojącego pod łóżkiem jack'a daniellsa. drżącymi rękoma zapaliłam pierwszego papierosa z dedykacją dla Ciebie. popiłam Twoim ulubionym alkoholem. po połowie butelki i kilku papierosach, poczułam się wolna jak nigdy. wolna od niespełnionej, ciężkiej miłości, która zalegała mi w sercu ostatnie kilka lat. z mojego gardła wydobył się szyderczy śmiech. sama ze sobą prowadziłam dialog. sięgnęłam po ostatniego papierosa. wypaliłam nim w rajstopach niezdarne serce. postrzępione i podarte, i tak miało się lepiej od mojego./nieswiadomosc
|
|
|
nie przesiaduję na parapetach, nie popijam malinowej herbaty. nie płaczę nocami w poduszkę. nie znam na pamięć wiadomości od Niego. nie liczę dni od ostatniego spotkania. nie słucham naszych piosenek. ale cierpię bardziej niż możesz sobie wyobrazić. tylko że tam, w środku, gdzie nikt obcy nie ma prawa wstępu.
|
|
|
i nawet gdy próbowałam coś w sobie zmienić, oni nadal widzieli osobę, którą nie chciałam już być./nieswiadomosc
|
|
|
przecież to tylko chwila. jedna krótka chwila - i nie ma już nic. jeden nóż i jeden ruch. skończyłoby się. przestałaby potrzebować go jak tlenu w każdej minucie. przestałaby dusić się wspomnieniami i walczyć o każdy oddech. przestałaby myśleć, tęsknić i kochać. przestałaby. drżąca dłoń i srebrne ostrze, jak jedność - zimne. coraz bliżej klatki piersiowej. coraz bliżej serca. kilka centymetrów między stalą a bijącym ostatkami sił mięśniem. bliżej. milimetry. głośne przełknięcie śliny, ostatnie 'kocham' na ustach i... wreszcie. gwałtowne pchnięcie. głuchy jęk odbity od ścian, uderzył w sufit i wypadł przez okno. pozbawiona duszy krucha postać, pokracznie leżąca na podłodze z wciąż otwartymi oczami. pozbawiona życia, uczuć i jakichkolwiek zmartwień. / nieswiadomosc
|
|
|
zamknięta w czterech ścianach swojego pokoju, słuchała echa własnego płaczu. dusiła się łzami, które za nic nie chciały przestać moczyć jej policzki. siedziała na łóżku, okryta kocem, gapiąc się w martwy punkt. przez cały dzień nie zmieniało się nic, z wyjątkiem nieba za oknem. siedziała i tęskniła. miała zbyt wiele czasu na myślenie. nie, nie o nim. o życiu, w którym go nie ma. o życiu, które tak łatwo mogła zakończyć. / nieswiadomosc
|
|
|
wiesz ? może nawet mogłabym ci wybaczyć. może postarałabym się zrozumieć, wczuć w twoją sytuację i jakoś zapomnieć. przecież wiedziałam, że tak może być. w końcu te jego szare oczy, uwodzicielski uśmiech i najpiękniej pachnące bluzy. każda by się zakochała. dlaczego nie ty ? nikt nie ma władzy nad swoim sercem, nikogo ono nie słucha. więc naprawdę, naprawdę mogłabym ci wybaczyć. w końcu też go kochałaś, może nie tak mocno jak ja, jednak kochałaś. i nawet przymrużyłabym oko na to, że próbowałaś mi go odebrać. w końcu każdy powinien walczyć o to czego pragnie. ty pragnęłaś jego. nawet wtedy gdy zaczęłaś całować go w szatni, wiedząc, że właśnie na was patrzę. wybaczyłabym. wybaczyłabym, gdybyś nie była moją najlepszą przyjaciółką. / nieswiadomosc
|
|
|
chyba przestałam wierzyć, gdy pogryzione wargi się zagoiły. trochę jeszcze wspominałam przy porannym papierosie, ale zima odegnała wszystkie złe myśli. czasem tylko kiedy wyjdzie słońce, gruby mur się roztapia i coś na wzór dawnego uzależnienia, przebiega mój kręgosłup jak dreszcz. i znowu zostaje tylko pusty biały horyzont, gdy temperatura spada. śnieg zasypuje sny a wargi pękają obejmując kolejnego papierosa. gorący oddech zastępuje dym, dłonie bez rękawiczek kopią w śniegu, szukając przeszłych dni. nic nie znajdują. chyba zapominam. / nieswiadomosc
|
|
|
Właściwie, to dobre słowo. Taka przykrywka do wszystkiego, czego nie chcemy powiedzieć. Właściwie dobrze, to znaczy, nie, nie dobrze, ale prawie źle, ale po co ci o tym mówić. Właściwie zdrowa, to znaczy chora, może była chora, może jeszcze nie doszła do siebie, więc właściwie zdrowa, ale nie twoja sprawa. Właściwie myślałam, żeby do ciebie zadzwonić, to znaczy, nie, nie chciałam dzwonić, ale nie wiem, co powiedzieć, więc słowo właściwie i tak da ci do zrozumienia, że nie dzwoń ty również. Właściwie mam czas - i tylko głos się zawiesza na tym słowie właściwie. Jakby to słowo miał swój specjalny akcent, niepolski, lekko przeciągły, śpiewny, następujący po sylabie wła... oddzielony pauzą od reszty. Właściwie - to znaczy prawie kłamstwo. Właściwie nic mi nie jest. To znaczy jest mi wszystko.
|
|
|
wiesz jak smakują łzy zmieszane z tuszem ? zapijane whiskey ? przesiąknięte dymem ? zagłuszane szlochem i głośnym biciem serca ? wiesz jak niewygodne jest łóżko w każdą bezsenną noc ? jak szybko kończą się chusteczki w nagłym ataku płaczu ? ile godzin bez przerwy można zatruwać płuca ? jak boli każde nacięcie żyletki ? jak łatwo pod powiekami wypala się czyjś obraz ? jak zimno potrafi być w samotnie spędzany jesienny wieczór na ławce w parku ? jak bardzo boli gdy serce tłucze się o żebra, a tlenu do płuc dochodzi coraz mniej ? wiesz ? nie. nie masz pojęcia o powolnym umieraniu z miłości. / nieswiadomosc
|
|
|
|