Niektórzy mówią, że wcale go nie kocham...że to tylko złudzenie. Bo przecież on wyjechał, a ja mam co raz to innego faceta, nie rozmawiam z nim, nie płacze, nie histeryzuje, czasem tylko ustane na środku ulicy i wyszepnę "tęsknie", w oku zakręci się łza, która wytre ukradkiem. Ale dla mnie to właśnie miłość. Pogodzenie się z rzeczywistością,z tym, że nasze drogi musiały się rozejść, że musimy układać sobie życie bez nas. Że któregoś dnia stajesz przed lustrem i uśmiechasz się do siebie i mówisz: "Dobrze, że on jest, nie ważne gdzie, ale jest"
|