|
nensieee.moblo.pl
Szła wzdłuż wąskiej ulicy podązając w stronę domu. Wracała od niego po raz kolejny obsypał ją ogromnym stosem obelg. Nie obchodziło ją to jak wygląda. Włosy miała zwi
|
|
|
Szła wzdłuż wąskiej ulicy podązając w stronę domu. Wracała od niego, po raz kolejny obsypał ją ogromnym stosem obelg. Nie obchodziło ją to jak wygląda. Włosy miała związane w niesfornego koczka, kilka falowanych pasm wyleciało z upięcia podkreślając jej delikatne rysy twarzy. Płakała. Tusz spływał jej po policzkach. Miała do siebie żal, że po raz kolejny pozwoliła mu na takie traktowanie. Złamała obcas w swoich ulubionych szpilkach, które po chwili niezgrabnie zdjęła. Nie zważała na przejeżdzające samochody. "Czy ona jest niewidoma?" spytał mały chłopiec kierując pytanie do babci zezdziwioną miną. Starsza pani spojrzała na mnie z żalem w oczach i zignorowała pytanie wnuczka."Tak do cholery, jestem ślepa, ślepo zakochana" powiedziała rozpaczliwym głowem i pobiegła boso przed siebie zanosząc się jeszcze większym płaczem.
|
|
|
Jak codzień wstała z samego rana. Siadając na brzegu swojego wielkiego łóżka włożyła puchate ciapcie w kształcie rudych wiewiórek. Przeciągneła się ziewając i ruszyła energicznym krokiem w stronę tarasu. Pociągnęła za klamkę otwierając na oścież szklane drzwi, które migotały milionem srebrnych kryształków. Jej włosy rozwiał ogromny podmióch wiatru, złapała oddech zapełniając całą powierzchnię płuc cieplym, świeżym powietrzem. "Dzisiejszy dzień będzie niezwykły" pomyślała z wielkim uśmiechem na twarzy.
|
|
|
Należała do tych osób, którym do szczęścia naprawde niewiele potrzeba. Cieszyła się z drobnostek, jeden szczery uśmiech o poranku sąsiadki, czy sprzedawcy w sklepie za rogiem wprawiał ją w dobry nastrój i dodawał pozytywnej energi na cały dzień. Ty nawet tego nie umiałeś jej dać. Nie umiałeś docenić jaką niesamowitą osobę miałeś przy sobie.
|
|
|
Usiadła na krawężniku w swoim ulubionym za dużym swetrze, w ręku trzymając kubek z winem. Zdjęła swoje ulubione baleriny i skuliła się, opierając głową o kolana. W głowie kłębiło jej się wiele pytań, jedno szczególnie nie dawało jej spokoju, a mianowicie : czy w dzisiejszych czasach istnieje sprawiedliwość? Jak to jest, że niektórzy mają życie usłane różami i dostają szczęście jak na złotej tacy, gdy wówczas inni wciąż dostają po dupie? Odpowiedzi nie otrzymała.
|
|
|
Wyszła jak co wieczór na samotny spacer. Szła dumnie przed siebie. Wiatr rozwiewał jej długie, popielate włosy. Deszcz lekko mżył, delikatnie chłodząc jej rozpromienioną twarz. Uśmiechała się do przechodni, przeskakując kolejno każdą napotkaną kałużę. Ludzie przyglądali jej się z dziwną miną, zupełnie jakby zastanawiali się czy z nią wszystko w porządku, czy może czasem nie zwiała z zakładu. Naprawde nikomu nie przyszło do głowy, że może po prostu jest szczęśliwa?
|
|
|
Był pierwszy chłopakiem, który zwyczajnie bał się jej dotknąć. Za każdym razem gdy stali na przeciw patrząc sobie w oczy, zawsze gdy ujmował z lekkim zawahaniem jej podbródek, czuła jak jego dłoń drży. Miała wówczas dziwne wrażenie. Jakby walczył sam ze sobą, usiłując kurczowo trzymać się jakiś zasad, które sam sobie wyznaczył. W jego oczach widać było wielką troskę. Zupełnie jakby widział w niej delikatną, porcelanową laleczkę, którą jeden fałszywy ruch mógł w jakiś sposób uszkodzić.
|
|
|
|