zamawiasz w barze kolejny drink wraz z kolejnym naiwnym facetem, który pożera cię wzrokiem. uśmiechasz się, przytakujesz potrząsając z niedowierzania głową. każdy z nich jest taki sam. rozbierają pijanym wzrokiem i pożerają paplając coś na temat swoich zer na koncie i samochodów w garażu. dopijasz do dna, poprawiasz usta szminką i dziękujesz za kolejne mojito. wstajesz i ruszasz w stronę wyjścia. mijasz przy drzwiach tych samych ochroniarzy, którzy jeszcze kilka godzin wcześniej cię wpuszczali i ruszasz ciemną uliczką. po kilku metrach decydujesz się na ściągnięcie szpilek. trzymasz je w rękach krzycząc, że przecież wszystko jest w porządku, gdy tak naprawdę okłamujesz samą siebie od kilku tygodni. rozpoczynasz kolejny dzień wódką i zakańczasz go tym samym. kiedy alkohol buzuję we krwi wszystko wydaję się być łatwiejsze. to ten największy plus w tym wszystkim. zawsze. /happylove
|