|
mistrzunii0.moblo.pl
Umie mnie motywować szczerze mentalne więzienie
|
|
|
Umie mnie motywować szczerze, mentalne więzienie
|
|
|
Co jakiś czas pakuję sobie własny prezent
Że jak w przyszłości podaruję sobie będzie perfect
Chcę sobie znaleźć swoje radio na fali doznań
|
|
|
Moje obłoki to huśtawka ludzkiego zamętu
I bujam w nich tylko jak dziecko na szkolnym apelu
|
|
|
Dziś noszę w sobie tylko winę, tylko winę
Którą zżera pustka, nie nabieram wody w usta
|
|
|
Wokół tyle zła, że nawet nie chce mi się moczyć tych soczewek w płynie
|
|
|
Mam całe życie spakowane w jeden plik
To ma drugi biegun, za trudny rebus jak śmiech przez łzy
Za dużo dobrych chęci, przez to przechodzę przez piekło
Wymażę z pamięci, jakbym walczył o rolę w “Memento”
To, gdzie jestem, nadal robi mi z głowy destroy
Jestem konfliktowy, jak się pogodzić z myślą?
Że najtrwalsze wspomnienie, wszystko, co spiszę
I tak zniknie z wizji jak teleturnieje z Ibiszem
|
|
|
Życie jak żart, emocje są prawie martwe
|
|
|
nadal piła
Więc obojętna jej pozostała mina, pomyślała zimna
"Niech sobie dyma tego manekina ta balerina", a na razie nalej wina
Miasto nasze jest dziś i w alkoholu tu będziemy razem pływać
Obojętne co w tym klubie grane, bywa, biby nie skończymy do rana chyba
|
|
|
Ale mimo tego wydawało się jej to trochę trywialne
Kiedy mówił stale, że niebawem włoży jej na palec białe złoto z brylantem
Kwartał później odprowadzała go wzrokiem przez judasza
Kiedy zabierał rzeczy do swojej byłej pomyślała
"Spierdalaj, nawet nie przepraszaj", ta
|
|
|
I dopada go to, przeświadczenie, że to przeznaczenie
Wybłaga ją by wróciła nawet jakby miał wejść na scenę, to jest bez znaczenia
Na całym koncercie chodził po klubie i szukał jej wzrokiem
Nadaremnie i powoli zaczął odczuwać niepokój
I potrzebnie, bo niedługo po tym widział, jak wychodzi z typem
Który grał przed chwilą, zerknęła na niego, mógłby coś powiedzieć, tu brakuje liter
Zazdrość i gniew, dalej będzie mu fanem to wie
Całą noc najebany wydzwaniał do niej, ale czy odebrała? O nie
Zrobiła to popołudniu i gdy każda sylaba w jego głosie drżała
Kiedy krzyczał na nią i wyzywał ją, ona śmiejąc się do słuchawki powiedziała mu
|
|
|
Usłyszała o zaręczynach lada chwila, nadal piła
Więc obojętna jej pozostała mina, pomyślała zimna
"Niech sobie dyma tego manekina ta balerina", a na razie nalej wina
Miasto nasze jest dziś i w alkoholu tu będziemy razem pływać
Obojętne co w tym klubie grane, bywa, biby nie skończymy do rana chyba
On - góra pretensji do siebie rośnie przed nim jak Mount Blanc
Czy to zjebał? O ta, z ex oświadczyny to było faux pas
Ile dał by cofnąć zegar, który do przodu wciąż gna
Wie, że karma mu odda i dlatego pije do dna
Na Facebooku zobaczył, że ona wybiera się dzisiaj z kumpelami na imprezę
Na której gra typ, którego on jest fanem, mówi "Kurwa mać, nie wierzę"
|
|
|
Mówią, że jeżeli kochasz już kogoś to pozwól mu odejść
A co jeśli wróci i zniszczy Ci duszę i głowę na nowo?
To staje się zimna, serce czarne jak zero Kelvina
Boli coraz mniej, kiedy coraz więcej chwil z nim dzień w dzień zapominasz
|
|
|
|