|
Nie wiem czy tęsknię, ale myślę bardzo często, o tym, że coś Nas łączyło i nagle pękło
|
|
|
Co było, nie zniknie, nie przeminie z wiatrem.
|
|
|
W końcu dociera do Ciebie, że marzeń nie spełnia złota rybka, Święty Mikołaj nie istnieje, a szczęście to nie nowa lalka, zabawa w piaskownicy czy czekoladowy batonik ze sklepu. Świat stał się dorosły, poważny i tysiąckroć trudniejszy niż wyobrażałaś sobie tą małą główką sześcioletniego dziecka.
|
|
|
I nagle kompletnie niespodziewanie pojawia się On. Patrzysz w Jego oczy, które są dla Ciebie zupełnie obce, jeszcze bardziej tajemnicze, jednocześnie ciepłe i pełne czegoś, co za wszelką cenę chcesz poznać. Stoi przed Tobą i czujesz, że to właśnie ten człowiek, który jest gotów pojawić się w Twoim życiu na dłużej i zamieszkać w Twoim sercu odbudowując w nim miejscowe szramy po pęknięciu.
|
|
|
nie jestem na tyle silna by wytrzymać tam dłużej niż te cholerne pięć minut w ciszy z bezkresnym biciem serca.
|
|
|
Chyba nigdy nie zrozumiem tego świata. Tych ludzi XXI wieku - dzieciaki, które ogarnęła patologia; piętnastolatkowie uzależnieni od fajek i alkoholu, którzy tylko w tym widzą sens; tępe laski puszczające się przy najbliższej okazji za doładowanie do telefonu; 'kurwa' z ust sześciolatka; syn, który nie chce nawet spojrzeć matce w oczy; mąż bijący żonę, a przecież obiecywał przed Bogiem kochać ją do śmierci czy też zero szacunku do starszych osób. Ludzie dziś pozbawieni są serc, totalnie zimni i obojętni, zniszczeni przez samych siebie, przez własne życie. Czasem myślę, że naprawdę tu nie pasuję, coraz częściej chcę stąd uciec całkowicie tracąc wiarę w ludzkość.
|
|
|
"Nie widziałam Cię już od miesiąca. I nic. Jestem może bledsza, Trochę śpiąca, trochę bardziej milcząca, Lecz widać można żyć bez powietrza.."
|
|
|
Zaczynam umierać na atak wspomnień, który już nie ogrzewa mnie w jesienny wieczór, nie wywołuje szerokiego uśmiechu na twarzy, nie pomaga, gdy świat sypie się w drobny mak. Teraz już się duszę, jakby odebrano mi coś najcenniejszego w życiu, jak gdyby zniknął tlen, którym był On, dostarczany do moich płuc prosto z serca.
|
|
|
Jeśli chcesz kogoś zabić, zabij to co kocha, a sprawisz, że umrze on tysiąc razy.
|
|
|
Komplikujesz. Gdzie nie pójdę - tam Ty. Gdzie nie spojrzę - widzę Ciebie. Gdziekolwiek nie przystanę - czuję Twój zapach. Gdzie tylko posłucham - słyszę Twój śmiech. Z kimkolwiek pogadam - wymawia Twoje imię. O czymkolwiek pomyślę - i tak myślę o Tobie. Wszędzie widzę Twój uśmiech, Twoje oczy i to spojrzenie. Cokolwiek usłyszę, gdziekolwiek spojrzę, cokolwiek powiem - kojarzy mi się z Tobą. Miałam zapomnieć. Nie chodź za mną nogami, myślami, sercem - czymkolwiek. Przestań mnie prześladować. Utrudniasz. Zbyt mocno. Wszystko komplikujesz.
|
|
|
Potrzebuję Cię jak nikt nikogo. Potrzebuję Cię do śmiechu, bólu i płaczu. Do pomocy, rozmowy i milczenia. Aby znaleźć drogę prowadzącą do wyjścia i aby nigdy nie próbować stąd uciec. Potrzebuję Cię do życia. Dzisiaj, jutro, pojutrze i minione wczoraj. Więc przyjdź, usiądź obok mnie i nie pozwól mi żyć samotnie. Bądź. Zostań już na zawsze.
|
|
|
Kłamię, że nie chcę już Twojego uśmiechu. To on był dla mnie jak skarb, niczym niebo na ziemi, cudowniejszy niż widok zachodu słońca. Tak bardzo mi go brakuje.
|
|
|
|