|
magiczna_nadzieja.moblo.pl
Bo ona za często płacze za szybko się poddaje ma za dużo marzeń i stanowczo za często wpada w kłopoty a mimo wszystko Cię kocha.
|
|
|
` Bo ona za często płacze, za szybko się poddaje, ma za dużo marzeń i stanowczo za często wpada w kłopoty, a mimo wszystko Cię kocha.
|
|
|
` Miała wszystko w dupie. Bawiła się życiem, czując tą niezależność, czując, że wygrywa.
|
|
|
` Bądź dziewczyną, która nie przejmuje się, że jej wymarzony chłopak jest z inną..
|
|
|
` ♥ naiwna gówniara, myśląca, że może jej się udać.
|
|
|
` Wiesz.. tęsknię za tym jak mnie przytulałeś, o tam nad rzeką. Jak długo się żegnaliśmy, nie mogąc się rozdzielić. Jak śmiałeś się ze mnie, bo zawstydzałam się patrząc Ci w oczy. Lubiłam jak mnie odwiedzałeś i pisałeś do mnie niemalże ciągle. Już nic nie do Ciebie nie czuję. Ja po prostu tęsknię za tym wszystkim! Brakuje mi każdej cząsteczki Ciebie, każdego dotyku. Pragnę jedynie byś wrócił i przytulił mnie od tak.
|
|
|
` Wiem laska, że go uwielbiasz, jest dla ciebie ważny, ale nie uprzykrzaj nam życia tym ciągłym wzdychaniem do niego. Na początku było to chore, potem rutynowe, a teraz po prostu nudne. Albo do niego zagadujesz i zdobywasz, albo przestajesz. proste.
|
|
|
` Jeśli myślisz, że przyjaźń się skończyła... to mogę cię uspokoić. Nigdy jej nie było.
|
|
|
` Dajmy sobie czas. Może zatęsknimy. Zawsze możesz wrócić, bo ja nie przestałam Cię kochać!
|
|
|
` Dlaczego to właśnie dla mnie miłości zabrakło .?
|
|
|
` Nienawidzę Cie za wszystko ! Za to że dałeś mi tą cholerną nadzieje z której i tak nic nie wyszło ! Za nieprzespane noce i litry połykanych łez ! Nienawidzę Cie za wiele rzeczy a przede wszystkim za to że mimo tego jak doskonale Cie znam wciąż Cie kocham czując się z tym żałośnie.
|
|
|
` Owinęłam się w wieczny sen jak w kokon i powoli zwinęłam się w kłębek w jego ciepłych bezpiecznych ściankach przyłożyłam drżącą dłoń do krwawiącej piersi próbując uspokoić rozszalały oddech zaciskałam powieki gniotłam skórę obejmując ramionami kolana. Czasem Biała Pani zaglądała do kołyski jednak tylko po to by mroźnym pocałunkiem dostarczyć mi odrobinę zatrutego tlenu. Podtrzymać mnie w stanie pół omdlenia. Podsycać to spopielone już palenisko. Senna i słaba. Taką mnie hodowała. A gwiazdy patrzyły nieufnie na jej zgrabne palce na jej szatę na twarz.
Jak wydzierała mi
delikatnie chora duszę
z pomiędzy krat ciała.
Księżyc bezczelnie
podglądał
jak dławiłam się kocem utkanym z koszmarów.
Noc
zakrywała
to wszystko
po końcówki drętwych palców.
|
|
|
|