|
landriina.moblo.pl
wywiesić serce i rozum na balkonie. niech wywietrzeje miłość do Ciebie. maniia
|
|
|
|
wywiesić serce i rozum na balkonie. niech wywietrzeje miłość do Ciebie. / maniia
|
|
|
Siedzę sobie przed kompem, a tu, przez dwa okna, wpadają promienie słoneczne do pokoju, drażniąc moje oczy. Uśmiechnęłam się, powoli idzie wiosna. Mimo, że za oknem jeszcze leży śnieg, to w ostatnich dniach jest cholernie ciepło i słonecznie, a dziś, to już w ogóle słońce szaleje. Wyszłam ochoczo na balkon. 'Pierwsza wiosna bez Ciebie. Pierwsze lato bez Ciebie, później jesień i zima. I druga wiosna bez Ciebie, kolejne lato, jesień i zima. I tak w kółko. Dopóki nie zrozumiesz, że to ja jestem tą najlepszą, tą, która kochała Cię bardziej, niż jakiegokolwiek pluszaka. I będziesz chciał wrócić. Będziesz czekać na mnie, może parę tygodni, może miesięcy, a nawet lat. A później stworzymy piękną, szczęśliwą parę. Nasze dzieci urodzą nam śliczne wnuki, a my umrzemy objęci.' Zaśmiałam się. 'Nie no, jednak mam tę gorączkę.' Wywróciłam oczami i zamknęłam balkon wraz z tymi jebanymi marzeniami.
|
|
|
Nie ma nic, czego nie mogłabym w tej chwili Tobie powiedzieć. Tak schrzaniłeś mi życie, że nie boję się żadnej Twojej reakcji. Możesz mnie zwyzywać, możesz uznać mnie za dupodajkę, ale wiem, że to Ty jesteś tym zwykłym dupkiem, który macza swojego chuja w każdej szmacie. Wiem, że mnie nie uderzysz, bo nie lubisz, gdy ktoś bije dziewczyny. Wiem, że czasami moim zachowaniem mogę prowokować i możesz mieć o mnie zdanie jakie tam będziesz chciał. Ale nie ważne, ja i tak nie pozwolę Ci upaść. Nie będziesz na dnie, będę potajemnie robić wszystko, byś wiódł szczęśliwe życie, bo na prawdę, nie chciałabym, żebyś cierpiał chociaż w pewnej części tak, jak ja.
|
|
|
Będę wszystkim, czego pragniesz. Będę Ci ułatwiała życie, będę Ci usuwała przeszkody z dróg, będę brała Twoją winę na siebie. Będę szczera i wierna, będę mówiła to, co będziesz chciał usłyszeć. Będę Cię kochać zawsze, będę wszystkim wokół Ciebie. Tylko wróć, słyszysz? Wróć i bądź tu ze mną. Wróć i bądź lepszym człowiekiem, który już nie będzie musiał się martwić o to, czy kolejny konfident wsadzi go do pierdla, czy nie. Wróć i bądźmy szczęśliwi tylko we dwoje. Tylko mi Ciebie do szczęścia teraz brakuje.
|
|
|
weź swój łeb zresetuj, będę z Tobą szczery . / firma - fałszywe dziwki < 3
|
|
|
Pewnego dnia oboje zginiemy, może w jakimś wypadku, może śmiercią naturalną, może oddamy życie za innych, może sami się poddamy. Nie wiadomo. Ale obiecuję Ci, że ja w ostatnich momentach mojego życia wspomnę chwilę z Tobą, te czułe pocałunki, słówka i gesty. Wspomnę Ciebie i, mimo, że będę wchodziła w inny świat, uśmiechnę się do siebie, bo to była miłość. I umrę. Umrę z uśmiechem na ustach.
|
|
|
Jeszcze miesiąc temu myślałam, że nigdy się nie podniosę. Że zawsze będę siedzieć wieczorem, próbując nie wybuchnąć, próbując się nie zabić i biorąc miliony tabletek, myślałam, że tak będzie codziennie. Myślałam, że nie zapomnę. A teraz? Wystarczyła jedna, głupia akcja, byś zajął w moim sercu zaszczytne, ostatnie miejsce. Byś stał się kimś, kogo nienawidzę bardziej, niż wszystkich ludzi razem wziętych. Byś był po prostu zwykłym chujem. I jest okej. Cieszy mnie fakt, że nie dałam Ci się, że miałam trochę mózgu. Jestem chwilowo silna i chcę tę siłę przetrzymać jak najdłużej. Żebyś widział codziennie, co straciłeś i kogo już nie zdobędziesz.
|
|
|
|
Pewnego dnia zatrzymasz się i powiesz. - Cholera! Ta laska naprawdę mnie kochała. / nothing4more
|
|
|
A teraz, widząc opis kolejnej szmaty, która bezczelnie zabiera mi Cię, mam ochotę wybuchnąć śmiechem. Dziewczynko, czy jak masz opis, że ci smutno, to znaczy, że z waszego seksu nici? Że nie dasz mu dupy? Masz zawód w naturze - dziwkarstwo. I chuj mnie obchodzi twoje zdanie. Mam tak na ciebie wyjebane, ze nawet ciebie, tobie, ci itp, piszę z małej litery. Gdzie do największego wroga mam większy szacunek, niż do ciebie. Ogarnij, może rzeczywiście jest z tobą coś nie tak, pizdeczko?
|
|
|
Komórka zaczyna mi wibrować, w całym pokoju rozlega się Sobota - za damski chuj . Patrzę kto dzwoni, jeden z naszych wspólnych kolegów. Odbieram. 'Słuchaj, jest problem' Zaczął. 'Co?' Zapytałam. 'Bo chodzi o to, ze on nie może się uspokoić. Cały czas pierdoli o tym, jak to Cię kocha i że jest głupi, że Cię zostawił. Weź do niego napisz czy coś, bo on tu się zachleje na śmierć.' Wyrzucił jednym tchem. 'Już? To wszystko?' Zapytałam, choć miałam wielką ochotę powiedzieć, żeby dał mi ten nr. 'Proszę, zrób to dla Niego. Ostatni raz.' Serce mi się krajało. 'Ostatni raz? Nie ma ostatniego razu. Kurwa, cierpiałam przez niego. Usychałam, nie było we mnie życia. Ewidentnie umierałam, bo on mnie zostawił i nie przyszedł mi z pomocą, to teraz ja mam go ratować? Nie ma tak. Zostawcie mnie w spokoju, chcę zapomnieć o nim.' Rozłączyłam się. Włączyłam kolejne coś, co potrafi nieźle zdołować i zaczęłam spazmatycznie płakać.
|
|
|
Usiadłam u Ciebie na kanapie, trzymając na kolanach Twoją młodszą siostrę. Czekaliśmy na Ciebie. W końcu przylazł Twój ojciec, jak zawsze pijany. 'Dzień dobry.' Powiedziałam, przytulając Twoją siostrę, która już się nieźle trzęsła. 'Co ona tu znowu robi? Czy ona nie ma swojego domu?' Zaczął krzyczeć. Wiedziałam, że tak będzie, byłam przyzwyczajona. Tyle, że teraz coś we mnie pękło. Może to dlatego, że Ciebie nie było. 'Mógłby się pan uspokoić? Proszę. Mała się boi.' Powiedziałam stanowczo, ale prosząc. 'Nie będziesz mi gówniaro rozkazywać!' Zaczął wrzeszczeć. W końcu podszedł, zwalił mała z moich kolan, a mi dał porządnego ciosa w twarz. 'Co tu się kurwa dzieje?!' Słyszałam w progu domu. Zmuliło mnie, nie widziałam nic, ale kontaktowałam. 'Spierdalaj stąd skurwysynie! Siejesz strasz i wprowadzasz terror. Jak wytrzeźwiejesz, to wróć!' Usłyszałam Cię znowu i zatrzaśnięte drzwi. Nagle dużo rąk zaczęło mnie dotykać, coś mi ktoś podłożył do twarzy, było lepiej. Lecz terror się nie skończył.
|
|
|
Weszłam do Twojego domu bez pukania. Zdjęłam buty i otworzyłam lekko Twoje drzwi, kiedy zobaczyłam, że ona jest u Ciebie. Leżała na Twoim łóżku, śmiejąc się wniebogłosy, a Ty ją łaskotałeś. Trwało to chwilę, gdy ona próbowała Cię pocałować. Bez wahania się zgodziłeś. Serce zakuło, strasznie bolało. Trzasnęłam drzwiami i biorąc buty, wyleciałam na zewnątrz. Ubrałam je, zbiegając po klatce schodowej. Gdy wyleciałam na dwór, Ty stałeś na balkonie. 'Co Ty tu robisz?!' Krzyknąłeś. Nie odpowiedziałam Ci, a Ty wyskoczyłeś z balkonu na dwór. Zaczęłam biec, ale szybko znalazłeś się przy mnie. Złapałeś mnie za ręce i przyciągnąłeś do siebie. Wtuliłam się w Ciebie, uwielbiałam to. Twój zapach, Twoje mięśnie i wszystko, lecz na samą myśl, że robię to ostatni raz, zbierało mi się na płacz. 'Spierdalaj.' Powiedziałam i dałam Ci w twarz.
|
|
|
|