|
kundelek.moblo.pl
Budzę się rano ty jesteś na swoim miejscu schodzę na doł po śniadanie kochanie mam cię w sercu biorę prysznic i ruszam z domu pozałatwiać sprawy jestem zajarany
|
|
|
Budzę się rano ty jesteś na swoim miejscu
schodzę na doł po śniadanie,kochanie
mam cię w sercu,biorę prysznic
i ruszam z domu pozałatwiać sprawy
jestem zajarany życiem i realizuję plany
nie zamulam bo wiem,że to nasz czas teraz
po drodze wbijam się na chwilę do fryzjera
biorę PROSTO i już spotkanie otwieram
to nie z pudelka kariera masz tu pitbullteriera
|
|
|
Znów ten stan, że nie wiem, co mam robić.
Niby wszystko gra i niby o to chodzi,
Ale leżę sam, po ciemku na podłodze.
I muzyka gra, a ja wstaje i wychodzę.
Mam ochotę iść, chociaż nie mam wcale celu.
Mam ochotę pić i wchodzę do hotelu.
Nie chcę spać tu dziś, tylko biorę zapalniczkę.
Zapalam papierosa i wynoszę popielniczkę.
Ja jestem tragiczny? Czy życie jest tragiczne?
W barze na rogu zostawiam zaliczkę.
Marzę o bogu, co ześle mi kogoś,
Kto pomoże mi zrozumieć, że życie jest śliczne.
Jestem trzeźwy, jakbym wcale nic nie pił.
Jestem wcięty, ale ludzie są ślepi.
Jestem niezły, czemu nie mam kobiety?
Kobiety mam niezłe, ale nie moje niestety.
Mam więcej, inni mają po jednej.
Mam mniej, bo żadnej konkretnej.
Nie mam nic, nie mam nawet pomysłu.
Jestem sam, ale walczę, jak trzystu.
Wszedłbym teraz przez ścianę do Ciebie,
|
|
|
Niech nikt nad grobem mi nie płacze, krom jednej mojej żony
Za nic wasze łzy sobaczę, I żal ten wasz zmyślony
Niech dzwon nad trumną mi nie kracze
Ni śpiewy wrzeszczą czyje, Niech deszcz na pogrzeb mój zapłacze
I wicher niech zawyje, Niech kto chce grudę ziemi ciśnie
Aż koniec mnie przywali, Nad kurhan słońce niechaj błyśnie
I zeschłą glinę pali, a kiedyś może kiedyś jeszcze
Gdy mi się sprzykrzy leżeć, rozburzę dom ten gdzie się mieszczę
I w słońce pocznę bieżeć, gdy mnie ujrzycie takim lotem
Że postać mam już jasną, to zawołajcie mnie z powrotem
Tą mową moją własną, bym ją posłyszał tam do góry
Gdy gwiazdą będę mijał, podejmę może po raz wtóry
Ten trud co mnie zabijał.
|
|
|
Byłyście obie mi najbliższe
Moje suki, ja byłem dla was mistrzem
Wy dwie, ja jeden i cała reszta
Czempion i kolędy, na bogato jedźmy gdzieś tam
Byłyście mocne, miałyście ostre pomysły
Po jakimś czasie już robiliśmy to przy wszystkich
Byłyście gorzkie, umiałyście dobrze grać
Te rozmowy, tematy, ten świat kurwa mać
Przy was nie musiałem spać tylko dalej jazda, opór
Takie czyste, choć miała was połowa bloku
Nie byłyście zazdrosne, lubiłyście inne panie
Moje drogie, bo wcale nie byłyście tanie
Taniec, kluby, później jakieś mieszkanie
Zasypiałem z wami, budziłem sam w słabym stanie
Przez was rozstałem się z piękną dziewczyną
Jedną nazywałem Wódką, a drugą Kokainą
|
|
|
Moje myśli są twórcze, które tworzą mój świat
Pojedyńcze elementy odpowiedzialne za ład
Później idzie to dalej, nie spada z nieba jak grad
Przepełnione myśli słowa jak jad, zalany bak, to fakt
To przedziera, napiera życiowy szlak nie i tak
może być to zbyt ironiczne
przydają się te myśli dla mnie definytywnie
czy to sprawdza się, życie wystawi mi opinie
To wszystko się dzieje w moim sercu bratku
i nie sądze, że jest to dziełem przypadku
Można to również dostać w genach po dziadku, w spadku
Dzieło spełnia swoją rolę pomyślnie
Źródło inspiracji, które nigdy nie wyschnie
Wszystko pochodzi od myśli, tego nie zmieni
Mój charakter, myśli, słowa są przeznaczeniem
Kto jest tego przeciwnym, ten niech rzuci kamieniem
|
|
|
Stary, ja nie rozumiem tych kobiet
Na początku jest wspaniale - miłość, kwiatki, pierdolone motylki w brzuchu
A potem zaczyna ci taka wpierdalać helikoptery, choinki i ludzi
Nawet kiedyś skonstruowała bombę atomową jak przeczytała "Mein Kampf"
Tylko dlatego, że biedny listonosz pomylił skrzynki pocztowe
To zła kobieta była...
|
|
|
każdy może sobie wypić , ale czy to musi rządzić naszymi uczuciami? -asia
|
|
|
Najpierw odstaw Red Bulla, którego pijesz z rana
papierosa, po którego sięgasz też nie zapalaj
Odpuść kawę, alkohol, nie skręcaj jointów,
wszystko jest dla ludzi, ale zacznij od początku
weź głęboki, oddech wypij wyciskany sok
wyłącz playstację, opuść betonowy blok
żyjemy tak nie naturalnie dzisiaj wszyscy
spróbuj całkiem oczyścić swoje zmysły
stań na ziemi, nie w air maxac, ale boso
dzień na trawie, a nie w zadymionym klubie nocą
po co? bo nie masz punktu odniesienia
czeka ziemia, nie materialne pragnienia
czas tak mocno w nas sie zakorzenia
zdejmij zegarek znajdź rytm zrozumienia
wyrzuź szum, opuść tłum, punkt widzenia się zmienia
jak analizujesz sens swego istnienia.
|
|
|
Zostaw ten świat sztuczny tak,
że trawa jest zielona tylko w grach
wróć do początku, zamiast betonu
poczuj budzący Cię wiatr.
|
|
|
Staram się jak mogę bo wiem że warto. Zaufanie, zrozumienie- dzięki Tobie znam To. Szczera jedna miłość- dzięki Tobie mam To
|
|
|
Lepsze jutro popatrz jest w zasięgu ręki.
Odrzuć ten smutek ten strach i te lęki.
|
|
|
Nie jestem pewny czy wiesz o co mi chodzi gdy mówię, że potrzebuję kilku godzin, bo chyba się gubię.jeśli nie to trudno, po prostu mi uwierz,że siędze cicho, bo widocznie czasem tak lubię.zostaw na później wszystko, co mówiłaś przed chwilą,tylko patrz i spojrzeniem wyznawaj mi miłość.wiem, że dziś nie pierwszy raz siedzimy do późna nie mówiąc nic i rozumiem, że Ciebie to wkurwia pozwól naprawić mi, to co we mnie zepsute,a będę twój kiedy tylko pokonam smutek i chociaż czasem to przynosi przeciwny skutek, teraz posiedźmy w ciszy przez minutę!
|
|
|
|