 |
karka1422.moblo.pl
To nie jest tak że bierzesz ode mnie tyle ile zechcesz łamiesz mi serce a ja znikam. Jestem choć Ty przestajesz mnie już zauważać i powiem Ci więcej. Cierpię. Nie prz
|
|
 |
To nie jest tak, że bierzesz ode mnie tyle ile zechcesz, łamiesz mi serce a ja znikam. Jestem, choć Ty przestajesz mnie już zauważać i powiem Ci więcej. Cierpię. Nie przez miłość, przez Ciebie... to z czyjej winy się rozstaliśmy nie ma żadnego znaczenia, dopóki ja Cię kocham, wtedy mam prawo do wszystkiego i gdy Cię obrażam nie możesz robić tego samego, musisz to przyjąć z uśmiechem na ustach, ponieważ Cię potrzebuję i tylko to się teraz liczy.
|
|
 |
Twoja nieobecność źle ma mnie wpływa.
|
|
 |
przepraszam, że przeszkodziłam Ci w życiu, że wprowadziłam zamęt i pokochałam. przepraszam też za to, że nie żałuję.
|
|
 |
przyjaciel potrafi jedną , malutką błahostką zranić jak nikt inny . ale kochasz go nadal .
|
|
 |
po raz setyn pakuje się w to bagno . będę musiała przez to wszystko przechodzić jeszcze raz . będzie ból , płacz i cierpienie . ale nie odpuszczę . nie potrafię z ciebie zrezygnować mimo to że mnie ranisz .
|
|
 |
siedzę przed kompem , jak zwykle słucham muzyki jak zwykle teksty kojarzą mi się z tobą . jak zwykle znowu za tobą tęsknie znów przypomina mi się twój uśmiech , cudowny błysk w oku . jak zwykle chciałabym żebyś natychmiast zjawił się obok mnie ..
|
|
 |
może czujesz to co ja i za czymś tęsknisz .
|
|
 |
mam sobie napisać na czole że cie kocham , żebyś to zobaczył ?
|
|
 |
sunął dłonią po moich włosach, podczas kiedy opierałam głowę na Jego nogach rozwalona na trawniku w parku. przymykałam powieki unikając rażącego blasku letniego słońca.
- boisz się? - zapytał szeptem hamując na chwilę swoje ruchy.
- o co pytasz? - zagadnęłam nie zmieniając pozycji.
- ogólnie, o wszystko. - odpowiedział ponawiając zabawę moimi lokami.
- to głupie... boję się Ciebie. boję się tego, co do Ciebie czuję, i tego, co Ty czujesz do mnie. boję się każdego oddechu, który dopełnia treść nocy, gdy leżymy wpatrując się w blask gwiazd. boję się każdego pocałunku, kiedy Twoje wargi łączą się z moimi. boję się tego ciepła, przyspieszonego bicia serca. boję się tego, jak błyszczą Ci źrenice, kiedy mnie widzisz, i jak kąciki moich ust mimowolnie unoszą się w górę, gdy mnie obejmujesz.
- podniosłam się napotykając Jego zdezorientowane spojrzenie.
- nie rozumiesz? boję się, że kiedyś to wszystko stracę.
|
|
 |
podniósł wzrok znad zeszytu posyłając mi uśmiech. zamierzyłam się i delikatnie szturchnęłam Go nogą w piszczel.
- przestań. - syknęłam robiąc żałosną minę. zaczął się śmiać, a zirytowana naszym zachowaniem nauczycielka w końcu zapytała czy może chcemy wyjść na chwilę i załatwić sprawy niezwiązane z lekcją.
- nie trzeba. - odpowiedziałam jej automatycznie zaciskając mocniej palce na długopisie.
- trzeba, chodź. - złapał mnie za rękę i wyciągnął szybko z klasy dziękując chemiczce i zapewniając, że za minutkę jesteśmy. zamykając drzwi objął mnie w pasie i pocałował szybko.
- kocham Cię, jak jebnięty kretyn jakiś, widzisz? - zagadnął. i był tylko On, miękkie kolana, zapach środku do mycia podłogi w powietrzu i długopis który wciąż zaciskałam w dłoni.
- już, proszę pani. sama chemia. - stwierdził przepuszczając mnie chwilę potem w drzwiach, z szerokim uśmiechem na widok moich roztrzepanych włosów.
|
|
 |
Nie zdajesz sobie sprawy, ile razy Twoje imię przechodzi mi przez myśli.
|
|
 |
i kolejny raz próbujemy o sobie zapomnieć, zamiast naprawić nasze błędy.
|
|
|
|