|
insensible.moblo.pl
spotkamy się jeszcze kiedyś ? nie ma powodu oraz chęci z mojej strony
|
|
|
spotkamy się jeszcze kiedyś ? nie ma powodu, oraz chęci z mojej strony
|
|
|
-gdybyś zjawiła się wcześniej... -to co, no słucham ? -nie wróciłbym do niej. -nie rozśmieszaj.przyzwyczajenie siła wyższa. szkoda, że miłości nie szukasz.
|
|
|
-porozmawiajmy. -nie dzięki, nie ma już o czym, mogliśmy, ale parę miesięcy temu. -przepraszam. -dziękuje. -za co? -że sobie o mnie przypomniałeś, ale zbyt późno
|
|
|
ciężko patrzeć na szczęście innych, uwierz.
|
|
|
To jakbyś próbowała biec we śnie ale nie możesz.
|
|
|
wracasz do niej - spoko, życzę Ci szczęścia, tylko proszę o jedno : nie pozwól , żeby zrobiła z Ciebie pantofla, bo zmieni Cię na sto. masz jeszcze znajomych, pamiętaj
|
|
|
zapomniałam na chwile, później się zjawiasz a ja znowu kurwa nie śpię .
|
|
|
nie jest łatwo mijać cię na mieście, ale możesz to ułatwić - nie chce słyszeć nawet Twojego jebanego ,,cześć" , które i tak sprawia Ci wysiłek
|
|
|
uciec od rzeczywistości, szukając szczęścia w alkoholu
|
|
|
mówiłam, żebyś tego nie spierdolił - nie posłuchałeś . szanse stracone, wypierdalaj
|
|
|
Patrząc w małe okno ścięte lekkim mrozem,
wspomniała czas gdy robiła sobie bransoletki nożem.
Boże, proszę, nie każ mi tak skończyć,
to jak uciec śmierci, a potem wysłać za nią list gończy.
Patrzyła na niego jak sączył gin z colą,
minął siódmy miesiąc ich związku jak zaczął pić sporo
Wolała to, niż żyć solo
i gnić, skoro życie to dziwka, to celibat musiał być zmorą.
Pierwszy wstrząs nadszedł, gdy zamawiał siódmy raz to samo.
Ktoś prosił Boga na głos, by wrócić do domu na noc.
stewardesa szepnęła - mamo, nim stanęło jej serce,
a kapitan wciąż powtarzał, że to zwykłe turbulencje.
Nim kadłub pękł na pół jak arbuz ukazując wnętrze,
pomyślała, że nie znali się nim w padli w śmierci ręce,
on nie pytał skąd te blizny, czemu je zasłania swetrem,
a ona czemu on nigdy nie chciał jeździć metrem.
|
|
|
Jedno jest pewne, zegar na stacji wybił siódmą,
to już kolejny raz jak spóźni się do pracy - trudno. Nagle jakiś głos z głośnika poprosił o spokój,
mamy niewielką awarię, naprawa jest już w toku.
On stracił cierpliwość dość już miał tego tłoku,
wolał autobus, nawet gdyby miał stać w korku.
Nazajutrz jak codziennie robił przegląd prasy,
tragedia w metrze, uszkodzony pociąg wypadł z trasy,
wtedy pierwszy raz poczuł jakby uciekł z trumny,
tytuł brzmiał: sześć ofiar, on miał być siódmy.
|
|
|
|