|
improwizacyjna.moblo.pl
Mimo iż jesteś wszystkim nie chcę cię krzywdzić więcej choć wiem że nie zetną się już nasze ręce. Odchodzę stąd choć tak naprawdę odejść nie chcę. Bas tajpan.
|
|
|
Mimo iż jesteś wszystkim, nie chcę cię krzywdzić więcej, choć wiem, że nie zetną się już nasze ręce. Odchodzę stąd, choć tak naprawdę odejść nie chcę. /Bas tajpan.
|
|
|
Najgorzej jest po czasie, gdy uświadamiasz sobie jak wiele zmienił ten jeden pieprzony błąd. Gdy ktoś o tym wspomina cicho się uśmiechasz jednak w środku czujesz, że bez wydarzeń tamtego dnia żyłabyś spokojniej. /improwizacyjna
|
|
|
Dziś mogę jedynie przeprosić za egoizm, nigdy nie chciałam cię niszczyć ani być powodem łez. Moja miłość miała być dobra a nie krzywdząca. Jednak dziękuję, przecież wciąż jesteś mimo, że każdy już by odszedł. /improwizacyjna
|
|
|
Pierdolona szmato kiedy zrozumiesz, że wszystko niszczysz, co? Kiedy ogarniesz jak złym człowiekiem jesteś, chociaż nie, przestałaś być człowiekiem jesteś tylko skurwiałym cieniem. /improwizacyjna
|
|
|
Nie pojmiesz tego co teraz czuję, nie zdołasz policzyć łez, które teraz płynął. Nie zrozumiesz jak potężny jest ból rozrywający mnie teraz. /improwizacyjna
|
|
|
Chwyciłeś moją rękę i odszedłeś, uścisk się rozluźnił a mnie odciągnęli na chama. Czuję to mocne trzymanie mnie w ramionach wuja, gdy świat mi się zwalił. Gdy chciałam pójść z Tobą. Trzy lata za późno na te słowa, ale wiem, że o mnie dbasz, nie żyłabym już gdyby nie Ty i przepraszam. Wiesz za co, przepraszam. /improwizacyjna cz.2
|
|
|
Siedzę na łóżku przykryta ciepłym kocem, w jeden ręce gorąca jeszcze herbata w drugiej album. Tu patrz, to jedna z tych zim gdy na ziemi leżał 20centymetrowy puch. Siedzę na sankach, ciągnięta przez mojego ukochanego wielkiego psiaka. Robiłeś to zdjęcie, nie mając jedynek śmieję się, kiwając Ci. A tutaj, jesteś jeszcze w pełni zdrowy, siedzę na oparciu tapczanu z grzebieniem i zestawem kolorowych gumek, mimo Twoich krótkich włosów masz poczesane małe kiteczki. Pierwsza jazda na 'dużym' rowerze i znów jesteś obok. Pomijam wiele zdjęć, jest ich wiele. Każde wspólne oglądanie meczu. Przybieganie do Ciebie za każdym razem gdy coś nie wyszło, chyba jako jedyny zawsze wiedziałeś o co mi chodzi. I tutaj, ostatnie. Ostatnia wigilia, siedzimy obok siebie, choroba Cię zjadała, nie potrafiłam tego pojąć. Moment śmierci pamiętam jak dziś, pokój, ostatnie pożegnanie ze wszystkimi, nieustające łzy. /improwizacyjna cz.1
|
|
|
ta sama ławka, ten sam rząd, trzy lata temu nie mogąc pohamować bez. Cmentarz, znicze, pustka, która doskwiera w wieczory takie jak ten. /improwizacyjna
|
|
|
Bo minusowa temperatura na termometrach odzwierciedla wszystkie emocje w środku. Wewnętrzne zimno, jakby element jakiejś układanki się zapodział. Wszędzie szaro i bezbarwnie, przytłaczające uczucie smutku ma ochotę wypłynąć ze mną jedynie łzami. Codzienność jest monotonna, nic szczególnego i nic nowego. Ciepła herbata, koc oraz brak ochoty na cokolwiek. Brak humoru i nieustające przytłoczenie, zaczynają dać o sobie znać. /improwizacyjna
|
|
|
Nie było Cię, nigdy. Zostawiłeś mnie samą, dopuściłeś do mojej autodestrukcji. Chlałeś i jebałeś się z kolejną, gdy ja zwijałam się z bólu nad butelką wódki nie mogąc powstrzymać łez. Paliłam jednego ćmika za drugim. I wybaczałam, za każdym razem. Tak byłam naiwna, ale Ty byłeś zwyczajnym chamem. /improwizacyjna
|
|
|
Wygarnij mi wszystko łącznie z faktem, że w ogóle istnieję, a potem jakby nigdy nic zapytaj dlaczego się do ciebie nie odzywam, o ironio. /improwizacyjna
|
|
|
Kolejny wieczór, spędzam z zieloną herbatą, paczką chusteczek i nędzną książką, zalewając się łzami. /improwizacyjna
|
|
|
|