|
im_lethal.moblo.pl
próbuję zagłuszyć głosy w mojej głowie które tak bardzo chcą się wydostać na zewnątrz. to takie skomplikowane. czuję się jak wyprana z uczuć niezdolna do ponownej miło
|
|
|
próbuję zagłuszyć głosy w mojej głowie, które tak bardzo chcą się wydostać na zewnątrz. to takie skomplikowane. czuję się jak wyprana z uczuć, niezdolna do ponownej miłości, po prostu pusta. tylko Jego pomięte zdjęcie wyciska ze mnie resztkę uczuć. kroplę tęsknoty pomieszanej z żalem. zadręczam się, robię to cały czas. dlaczego ? nie wiem, może z przyzwyczajenia. po prostu taka teraz jestem. zmieniłeś mnie, Kochanie. w zimną i skrzywdzoną, tak bardzo kruchą.
|
|
|
a pamiętasz u ciebie w domu? obraziłeś się na mnie za to, że dałam ci za mało masła na chleb. wtedy podeszłam do ciebie i stanęłam na palcach próbując dosięgnąć ust, ale ty byłeś dalej za wysoki. westchnęłam poirytowana i odwróciłam się. nagle ty złapałeś mnie za nadgarstek odwróciłeś do siebie i pocałowałeś namiętnie uśmiechając się i szepcząc jaka jestem słodka.
|
|
|
założyłam trampki i chwytając bluzę wyszłam z domu. mijając to co zawsze, plac zabaw, rzekę, biedronkę, doszłam do sklepu, w którym zawsze kupowałam tymbarki. tym razem wzięłam wiśniowy. z butelką w ręce usiadłam na krawężniku obok placu. było widać stamtąd nasza ławkę. z trudem powstrzymałam piekące pod powiekami łzy. gdzieś na ulicy mignęła mi jakaś blondynka - mimowolnie pomyślałam o tej, która tak łatwo zastąpiła Mu mnie. obraz przed oczami od razu się zamazał. na ślepo otworzyłam tymbarka. wierzchem dłoni przetarłam oczy i przeczytałam ' On Cię kocha' . tak, właśnie tego trzeba mi było w dzień po zerwaniu.
|
|
|
spotkałam Go dziś, dopiero po pół roku. spojrzał na mnie z uśmiechem. ale nie tym co zawsze. to był uśmiech jaki kierujesz do zupełnie obcej osoby na mieście. bo mnie nie poznał, tak myślę. trochę wyższa, opalona, z nowym kolorem włosów. i co ważniejsze - roześmiana. w tamtym roku byłam wrakiem człowieka. pewnie myślał, że nigdy się nie podniosę. a jednak teraz patrząc na mnie jak na potencjalną zdobycz, usiłował zagadać. nie zapomnę tej miny, która gościła na Jego twarzy, gdy kazałam Mu spierdalać, nim wypowiedział choćby słowo. taka bezcenna mała zemsta.
|
|
|
i nie wiem co tak naprawdę w twoim zachowaniu mnie najbardziej zabolało. te twoje trzy etapy u dziewczyn od poznania aż do zakochania, czy może to jak się ze mnie nabijasz, a może to chodziło o to, że się we mnie nie zakochałeś. teraz już sama nie wiem. jednak kiedy myślę o tym coraz bardziej stwierdzam, że wszystko po trochu. bolała mnie każda z tych rzeczy, ale udawałam, że jest wszystko dobrze, że tak naprawdę mam wyjebane na to, czy zapiera ci dech w piersiach na mój widok i czy coś do mnie czujesz. chociaż nigdy tak nie było. od początku martwiłam się o swój wygląd, o to czy wolisz mnie w rozpuszczonych czy związanych, czy w tej bluzce wyglądam dobrze,a może za grubo. to miłość sprawiła, że teraz jestem kimś zupełnie innym.
|
|
|
kiedy zranił mnie po raz pierwszy - miałam ochotę wejść pod łóżko, zaszyć się tam i siedzieć,jak wtedy gdy byłam małą dziewczynką i chciałam przeczekać kłótnię rodziców. spędzałam tam godzinę, czasem dwie, a gdy wychodziłam już wszystko było jak dawniej. ale teraz nie ma już tego łóżka, nie ma też tej samej małej dziewczynki. chyba czas dorosnąć. stanąć twarzą w twarz z problemami.
|
|
|
po raz kolejny wywaliłam cie ze znajomych na fejsie i usunęłam twój numer, ale ty jak zwykle ponownie mnie zapraszasz i piszesz smsa ' nie denerwuj się kochanie ' a ja już tak nie mogę. boli mnie to jak wyzywasz, a moją miłość do ciebie tak łatwo umiesz wykorzystać. i wciąż sobie obiecuję, że już tobie nie odpisze i cie nie przyjme. to jest cholerny ból, którego nie da się pozbyć. proszę odejdź, nie rób mi nadziei na to, że coś do mnie czujesz.
|
|
|
wchodząc do holu, zdjęłam szpilki z plączących się nóg. walcząc z zawrotami głowy doszłam do swojej sypialni. usiadłam na podłodze, wyjmując z torebki paczkę papierosów. sięgnęłam po stojącego pod łóżkiem jack'a daniellsa. drżącymi rękoma zapaliłam pierwszego papierosa z dedykacją dla Ciebie. popiłam Twoim ulubionym alkoholem. po połowie butelki i kilku papierosach, poczułam się wolna jak nigdy. wolna od niespełnionej, ciężkiej miłości, która zalegała mi w sercu ostatnie kilka lat. z mojego gardła wydobył się szyderczy śmiech. sama ze sobą prowadziłam dialog. sięgnęłam po ostatniego papierosa. wypaliłam nim w rajstopach niezdarne serce. postrzępione i podarte, i tak miało się lepiej od mojego.
|
|
|
to tak cholernie boli. każde słowo tej piosenki wwierca mi się w najmniejszy zakamarek świadomości, pęta mózg i miażdży serce. niby tylko melodia i trochę słów, a przed oczami obraz najpiękniejszych chwil mojego życia, które zmieniają się nagle w pełne niepewności i wyczekiwania na najgorsze, które w końcu i tak nadeszło. tak jak i kończy się ta piosenka, tak skończyła się nasza wspólna rzeczywistość.
|
|
|
przestałam szukać w tłumie Twojej twarzy, bluzy, czy blond włosów. już nie irytują mnie mężczyźni, którzy stawiają kroki podobnie do Ciebie. nie chadzam w 'nasze' i 'twoje' miejsca, choć wiem, że właśnie tam mogłabym Cię spotkać. jedyne co robię, to patrzę w szyby wystaw i sklepów, gdzie widzę odbicie osoby, która podobno jest mną. wiesz ? inaczej zapamiętałam siebie.
|
|
|
chcę wrócić do czasów, kiedy ta ławka była jedynie kilkoma zbitymi deskami, kiedy ta piosenka była tylko fajnym kawałkiem, a każda niebieska bluza była po prostu bluzą. gdy ten zapach męskich perfum nie wywoływał żadnych wspomnień, a do tlenionych laluni nie chowałam żadnej urazy. wrócić do czasów, kiedy nie było Ciebie.
|
|
|
i ta miła z pozoru dziewczyna, poznając swoją przyszłą najlepszą przyjaciółkę zmieniła się nie do poznania. trampki zamieniła na koturny i szpilki, tusz do rzęs na fluid i kredkę. dziecinne bluzki z napisami na bokserki z dużym dekoltem. jeansy na krótką spódniczkę. swój charakter z dziecinnego na zimną sukę. zaczęła palić pić i przeklinać. teraz ma wyjebane na życie bo poznała świat i zna jego skutki.
|
|
|
|