Siedziała nad przepaścią, dosłownie. Jej nogi zwisały bezwładnie w dół. Była pijana, ale wiedziała co robi. To on, on namieszał jej w głowie. Rozczochrana, rozmazana. Była tam, była w błękitnej sukience, w której tak bardzo mu się podobała. Wiedziała, że przyjdzie. Wiedziała, że boi się, ale nie o nią tylko o to, że zrobi przez niego coś głupiego. Bał się bo nie chciał mieć niczego na sumieniu. Wreszcie przyszedł.Zmusił ją żeby odeszła. Zgodziła się, pod jednym warunkiem. Nie były to banalne słowa " wróć do mnie''. Powiedziała, że ma odejść 20 kroków, odwrócić się w jej stronę i więcej o niej nie wspiminać . Chłopak nie chętnie ale tak zrobił. Kiedy odwrócił się, ona stała. Stała odwrócona przodem do niego, tyłem do skarpy. W jednej sekundzie zniknęła mu z oczu... Ona chciała, chciała żeby miał ja na sumieniu, żeby pamiętał jak to jest cierpieć.
|