Ranił mnie. Tak cholernie mocno. Każdego dnia niszczył mnie coraz skuteczniej. Gdy już upadłam. Gdy nie miałam sił by brnąć w to dalej.. on wyjechał. Wtedy obiecałam sobie, że już nigdy nie wpuszczę go do swojego życia. Obiecałam sobie, że przy pierwszej lepszej okazji napluje mu w twarz, wyrzygując jakim jest dupkiem i jak cholernie go nienawidzę. A teraz kurwa.. teraz uświadamiam sobie, że moje słowa są nic nie warte. Gdy wrócił, podszedł, łapiąc w pasie do ucha szepcząc ' gniewasz się skarbie ? ' Czułam dreszcz przechodzący po plecach. Tak bardzo za tym tęskniłam. Ze łzami w oczach szepnęłam ' nie potrafię się na Ciebie złościć. ' a jednocześnie miałam świadomość, że nic się nie zmieniło, że za parę dni bd znowu wrzeszczała w poduszkę jak bardzo mam go dość. Jak bardzo mnie rani, a ja nie mam sił by się od niego uwolnić . / eej_pokochaj_
|