|
dominisiaa9215.moblo.pl
nie chcę Cię więcej widzieć zrozumiałeś ?! bierz to co ci najbardziej potrzebne i wypieprzaj z mojego życia ! . krzyczała dławiąc się łzami i rzucając mu małą walizkę
|
|
|
nie chcę Cię więcej widzieć , zrozumiałeś ?! bierz to co ci najbardziej potrzebne i wypieprzaj z mojego życia ! . - krzyczała dławiąc się łzami i rzucając mu małą walizkę pod nogi . on stał słuchając obelg z jej strony , zerknął na walizkę i ze spokojem powiedział - nie chcę żadnych ubrań , naszych zdjęć ani niczego innego . musisz zrobić wszystko , żeby zmieścić się do tej walizki , bo zabieram Cię ze sobą . ty jesteś mi najbardziej potrzebna do życia
|
|
|
i założę dużo za dużą koszulkę, włosy zepnę w kok, nałożę na nogi włochate kapcie. zjem całą tabliczkę czekolady, zmyję makijaż. będę sobą.
|
|
|
Szczęście nie jest przecież stanem wiecznym, zresztą też nieokresowym. Szczęście to po prostu skurcz serca, którego doznaje się czasami, kiedy człowieka przepełnia taka radośc, że wprost trudno ją znieść. Znika równie szybko jak się pojawia. I nie ma go dopóki nie nadejdzie znowu, by sprawić, że człowiek uzna życie za najwspanialszy dar.
|
|
|
Chciałabym być dla ciebie WSZYSTKIM..a wciąż jestem NIKIM...
|
|
|
możesz byćz siebie dumny, jestes autorem moich łez
|
|
|
A kiedy odkryłaś, że go naprawdę kochasz ? Kiedy robiąc herbatę dla siebie, zrobiłam dwie .
|
|
|
Przecież wystarczy uwierzyć w Niemożliwość. Nieprawdopodobieństwo. Niezwykłość.
I czekać. I wsłuchać się. W ciszę. I słyszeć. Ciche cuda zlatujące z nieba. Niemożliwości. Tak, by Zwykłym było Niezwykłe, kochając, zaufać wierze. I nie myśleć. "Myślenie zabija poznanie", wiarę, zmysły duszy...
...I wzbić się, by dotknąć marzeń.
|
|
|
Motyl- rzucony na wiatr kawałek jedwabiu. Oparty na powietrzu. Leciał. Szybował. (W bezruchu?) Uchwycony obraz, w ramach nieskończoności. Wyciągnięty. Wprost ze snu. Choć nie naznaczony żadnym pędzlem. Czuć ślad świeżych barw wolności. Niewyschniętych farb...
Symfonia kolorów tworzących szelest, a może bardziej szept. Pozorowanego bezruchu chwili. Chylącej się ku wieczności
|
|
|
Szept, w pierwszej chwili zdawał się przemawiać tylko do moich marzeń. Lecz z nadejściem trzeciej, czwartej, a może piątej chwili, rozsiał pachnące myśli po ciele.
I odetchnął.
By znów przemówić. I odkryć. Przede mną. We mnie. Sens życia. Chwili. Momentu. Wieczności.
|
|
|
By znów się nie zgubić. I szukać. Siebie. I błądzić. W ciemnych ścianach pozorowanej ucieczki... Coraz węższych. Mniejszych...
|
|
|
Siedzieliśmy, słowa z nas płynęły. Osiadały. Na trawach. Powietrzu. Niebie.
Płynęliśmy. W stronę marzeń.
W wiatr pragnień oplecieni. Precyzyjne. Z dystansem. Rozwiewał zmysłowe idee, zagłuszające trzepot motylich skrzydeł.
Motyli... zakreślających smugę ciszy na niebie.
Skrzydeł... podróżujących. Jak nasze myśli....
Przez tą krótką chwilę... o długiej historii...
|
|
|
wróć do mnie. nie chcę umrzeć z braku powietrza.
|
|
|
|