|
dominisiaa9215.moblo.pl
Pewnie w tej chwili 857346 ludzi na świecie ucieka przed czymś panicznie się tego bojąc. 747456 ludzi płacze przez wspomnienia. 388948 jest chora na miłość a ja ja już
|
|
|
Pewnie w tej chwili 857346 ludzi na świecie ucieka przed czymś, panicznie się tego bojąc. 747456 ludzi płacze przez wspomnienia. 388948 jest chora na miłość, a ja, ja już się zdążyłam na to uodpornić - wyłożyłam nogi na biurko, zapaliłam papierosa i na wszystko mam wyjebane. Nareszcie.
|
|
|
1 zasada życia. Nie przywiązuj się do rzeczy, miejsc, ludzi.
|
|
|
Nie potrafiła oprzeć się urokowi jego oczu , który przeszywał ją i powodował drganie nawet najmniejszej komórki jej ciała.
|
|
|
Słuchawki zawsze będą splątane, herbata za gorąca, a facet nie ten.
|
|
|
Nie znasz mojej przeszłości, dlatego nie złość się, że Ci nie ufam. Ja wolę być przezorna niż naiwna jak kiedyś
|
|
|
Podziwiam tego, który zaprojektował moje życie. Gratuluję wyobraźni...
|
|
|
Zostańmy przyjaciółmi, brzmi jak twój kot zdechł, ale możesz go zatrzymać
|
|
|
Dotykając delikatnie oddechem, łamiąc wszelkie granice
|
|
|
byłam pijana miłością, a teraz został mi cholerny kac
|
|
|
zerwałam się z łóżka zakładając na siebie jedną z Jego koszulek. już od progu sypialni do moich nozdrzy uderzył zapach świeżo zaparzonej kawy. zahaczając po drodze o łazienkę wbiegłam do kuchni całując delikatnie Jego kark. usiadłam na blacie przyglądając się jak smaruje kromki chleba masłem. - jak się spało? - wyszeptał mierząc mnie swoimi cudownie zielonymi tęczówkami. zanurzyłam czubek palca w jednym ze słoików oblizując go chwilę potem. - poza tym, że całą noc chrapałeś, nie narzekam. - rzuciłam zaczepnie mierzwiąc Mu włosy. dźgnął mnie palcem w brzuch. - skoro tak... rób sobie śniadanie sama! - powiedział zabierając wszystkie kanapki i siadając do stołu. prychnęłam pod nosem zakładając ręce. - nie dość, że chrapie to... - zaczęłam narzekania kiedy w sekundę znalazł się przy mnie zamykając moje usta gwałtownym pocałunkiem. - z czym chcesz? - zapytał łapiąc oddech.
|
|
|
I smutne to, że w deszczu łez upadłam w dół wycierając popiół z napuchniętych powiek. Szczypały. Zrezygnowana osunęłam się po grzejniku wyobrażając sobie, że zdołasz mnie podnieść. Gówno prawda. Paznokciami rwałam deski z podłogi, tak bardzo chcąc oczy Ci wydrapać, lecz… uciekłeś. Uciekłeś mimo tego, że przyrzekłeś mi swój wieczny wzrok. Ufałam Ci. Wysypałeś na mnie gruzy Twych obietnic, co mnie wiodły gorzko tam, gdzie kara ludziom łatwej wiary. Wiesz, niejedni tutaj już umarli…
|
|
|
zgubiłam się na mapie Twojego serca.
|
|
|
|