|
dirty.mind.moblo.pl
Kocham zdjęcia dokumentuję dosłownie wszystko. Dlaczego.? Bo oglądając je następnego dnia tydzień później miesiąc rok dwa... przypominam sobie co czułam w tych momen
|
|
|
Kocham zdjęcia, dokumentuję dosłownie wszystko. Dlaczego.? Bo oglądając je następnego dnia, tydzień później, miesiąc, rok, dwa... przypominam sobie co czułam w tych momentach. Widząc obrażoną minę przyjaciółki pamiętałam jak próbowałam zeswatać ją z chłopakiem, którego ona nie znosi, radość rodziców, gdy zdałam prawo jazdy, uśmiech chłopaka, którego lubię... tam jest wszystko, zamknięte na zawsze w niepozornym kawałku papieru. / D.M
|
|
|
Nalała wannę pełną gorącej wody, rozebrała się do naga, wchodziła powoli uważając, żeby się nie poparzyć, dokładnie obmyła całe ciało, zmoczyła długie włosy, wzięła głęboki wdech i zanurzyła się, gdy otworzyła oczy widziała jak przez mgłę rozmazane żarówki, nie wiedziała ile tam siedziała, krztusiła się, czuła ciecz wszędzie, na każdej części ciała, w ustach, płucach, z włosów cieknąca po placach, ale fizycznie była czysta, psychika za to 10 sekund temu szeptała, aby nie wynurzać się na powierzchnię... / D.M
|
|
|
Wiedziała za co roni każdą łzę, znała jej przyczynę, wszystko zostaje w poduszce, ale nie schnie, robi się coraz cięższa i cięższa, a to wszystko jej smutki, złość, irytacja, bezsilność... / D.M
|
|
|
Smugi ciemności pieszczą jej policzki, parzą uda, obłapiają ramiona, czuje podniecające niebezpieczeństwo, zaćmiły oczy, nic nie widzi, owinęły się wokół szyi, miażdżą krtań, próbuje krzyczeć, nie umie, chce uciec, nie wie gdzie, chce zawołać pomocy, wie, że nikt nie przyjdzie... / D.M
|
|
|
Wierzyć - to znaczy nawet nie pytać, jak długo jeszcze mamy iść po ciemku. / Jan Twardowski
|
|
|
Co jakiś czas wychodziła do toalety. "Dasz radę" powtarzała do swojego zmarniałego odbicia w lustrze, nakładała najlepszy ze swoich uśmiechów i wracała do znajomych.
|
|
|
Delikatnie musnęła jego dłoń, on prawdopodobnie nawet tego nie poczuł, ale po jej skórze w tym miejscu parzyły małe ogniki.
|
|
|
Minęła niezliczona ilość czasu. Uroniła niezliczoną ilość łez. Przelała niezliczoną ilość krwi. Wypowiedziała niezliczoną ilość wulgaryzmów. Krzyknęła niezliczonej ilości powtórzeń. Niezliczoną ilość razy snuła marzenia. Niezliczoną ilość razy jej nadzieja umierała. Niezliczona ilość razy chciała wszystko zostawić. A on puka do drzwi i bezwstydnie pyta czy może wejść. / D.M
|
|
|
-Spójrz w niebo. - Jakie piękne.- szepnęła.
|
|
|
Wspinała się jak po drabinie do czasów, gdy była niepoprawną optymistką, świat widziała tylko w jasnych barwach, uśmiech i radość nie były czymś szczególnym, czy rzadko spotykanym, pomagali jej przyjaciele, nadstawiali własne ręce i ciała, alby miała po czym się piąć, byli jej oparciem, celem, natlenieniem i motywacją, tak długo szła, tyle razy chciała się poddać, ale znajdowała siły, więc dlaczego teraz, kiedy zostało tak mało do końca oni odeszli, już nie czuje ich obok, a jakby stali na górze i z uśmiechem zrzucali na nią obciążenia, które z powrotem zsyłają ją tam skąd tak długo próbowała się wydostać... dla niech...
|
|
|
Większość kocha święta ta prezenty pod ubraną ładnie choinką, za wolne od szkoły i pracy, za atmosferę, za to, że całą rodziną można zasiąść do stołu. Ja nie lubię świąt, duch Bożego Narodzenia jest fałszywy, połowa rodzinki dopiero po roku przypomina sobie, że istniejemy życząc nam wszystkiego najlepszego, ze ślicznej choinki posypią się igły, a barszcz z uszkami w końcu się skończy. Czar pryśnie, a my wróciły do zwykłej, szarej codzienności...
|
|
|
Będzie lepiej jak wszystko się ułoży. A to niespodzianka.
|
|
|
|