 |
definicjamiloscii.moblo.pl
może i jestem kretynką nie zgadzając się kiedy poprosił o szansę. może przeczucie tego jakie kłamstwa będą wkrótce płynąć z Jego ust jeśli ulegnę jest błędne. może i
|
|
 |
może i jestem kretynką, nie zgadzając się kiedy poprosił o szansę. może przeczucie tego jakie kłamstwa będą wkrótce płynąć z Jego ust, jeśli ulegnę, jest błędne. może i tracę szansę na jakieś wspaniałe uczucie, jednak mam szczerze dość cierpienia.
|
|
 |
pośród łez, krzyku, pretensji, żalu, bólu padło to jedno słowo za dużo - 'odchodzę'.
|
|
 |
'mamy czas', powiedziałeś kiedyś. otóż nie mamy. nie zdajesz sobie jak upływ kolejnych dni nas poróżni, odsunie od siebie, zmieni nas zarówno z wyglądu, jak i charakteru. zniszczy naszą miłość doszczętnie. powiadają, że ona trwa wiecznie. owszem, jeśli się ją pielęgnuję, a o tym chyba zaczynamy zapominać.
|
|
 |
zabolało, kiedy obudziłam się pewnego zimowego ranka pod moją ciepłą kołdrą, a po wczorajszym wieczorze pozostała tylko pusta butelka i dwa kieliszki, stojące obok łóżka, oraz kartka na poduszce obok na której niezdarnym pismem napisane było 'zadzwonię'. po raz kolejny zostawił mnie samą z natłokiem myśli i skrawkiem nadziei, że jednak w końcu Go odzyskam. jak wielkim rozczarowaniem był milczący telefon przez następny tydzień.
|
|
 |
ubrała się ciepło i wyszła na mroźne powietrze, uprzednio wysyłając Mu wiadomość z prośbą o spotkanie w parku. kiedy dotarła na miejsce, był już tam. siedział na ławce, na której niegdyś potrafili spędzić całe dnie, od świtu aż do nocy. niepewnym krokiem podeszła i położyła ręce tuż koło Jego ramion. - dziś międzynarodowy dzień pocałunku i pomyślałam, że... - nie zdążyła dokończyć, w niesamowitym tempie odwrócił się i zamknął Jej blade usta swoimi.
|
|
 |
- spróbujmy jeszcze raz. - insynuujesz ponowne cierpienie? chyba sobie daruję.
|
|
 |
cały ten chory mechanizm uległ nieodwracalnej szkodzie. łzy znów wstąpiły pod moje powieki, Ty przestałeś mnie kochać, słońce już nie świeci takim blaskiem jak poprzednio, a życie straciło sens. paranoja.
|
|
 |
wraz z ostatnią łzą, drżeniem, atakiem tęsknoty, przymknięciem powiek, zaśnięciem - rozpoczyna się koszmar. do repertuaru snów wpisałeś się równie dotkliwie jak do moich wieczorów, serca... i życia.
|
|
 |
TO nazywasz dobrym rozwiązaniem? uważasz, że odpowiednio postąpiliśmy, rozstając się? czy dobrym aspektem są moje łzy, krzyk, ból i tęsknota co noc? a Twoje rozkojarzenie i niemoc poskładania wszystkiego do kupy - może to jest właściwe? schowaj choć raz tą chorą dumę do kieszeni, zapomnijmy o słowach które padły niepotrzebnie, żyjmy tak jak kiedyś za czasów gdy byliśmy szczęśliwi. razem.
|
|
 |
- 'pa:'? nie kumam, po cholerę ten dwukropek? - nie wiem czy wciąż mogę dopisywać gwiazdkę.
|
|
 |
pamiętasz jeszcze jak dobrze było mieszać swoje oddechy?
|
|
 |
i możesz być z siebie dumny, jesteś autorem moich łez.
|
|
|
|