|
briefly.moblo.pl
może jestem naiwna ale chcę dać mu jeszcze jedną szansę. ostatnią obiecuję.
|
|
|
może jestem naiwna, ale chcę dać mu jeszcze jedną szansę. ostatnią, obiecuję.
|
|
|
tak bardzo chciałabym jej pomóc. sprawić żeby nie myślała o nim, ukoić ból który czuje. chcę by poczuła, że nie jest z tym sama. że ta sytuacja tak na prawdę nie jest aż tak beznadziejna na jaką wygląda. ale po raz pierwszy nie jestem w stanie. czuję, jakbyśmy obydwie przechodziły właśnie przez to samo. dlatego właśnie nie mogę, chociaż chcę ją wspierać. to by oznaczało, że musiałabym pomóc samej sobie, a tego nie jestem w stanie zrobić. wiem, że cokolwiek bym jej powiedziała i tak będzie wciąż cierpieć, bijąc się z myślami dlaczego on jej to zrobił, dlaczego musi taki być. czuję, że ją zawiodłam.
|
|
|
uzależniłam się. jesteś moją osobistą heroiną. chcę ciebie każdego dnia więcej i więcej. nie mogę przestać. i choć wiem, że jesteś dla mnie szkodliwy, to pragnę cię coraz bardziej. każda chwila bez ciebie jest jak na pierdolonym odwyku. nie mogę się na niczym skupić, staję się drażliwa, a nawet agresywna, aż do momentu ponownego spotkania, przyjęcia kolejnej dawki ciebie. wiem, że muszę przestać, posłusznie iść na odwyk, pomóc sobie wyleczyć się z ciebie. niszczysz mnie, sprowadzasz na samo dno, łamiąc przy tym i tak ledwo bijące serce. jesteś tak bardzo toksyczny, a mimo to chyba nie chcę przestać. pragnę cię, nie ważne jeśli będę musiała zapłacić za to wszystkim co mam, także życiem.
|
|
|
czy na prawdę te kilka nacięć czyni ze mnie samobójczynię? robiąc je nie miałam na myśli skończenia z życiem. to był pewien rodzaj manifestacji przeciwko samej sobie. po prostu w tej chwili nie byłam w stanie inaczej odreagować wszystkich uczuć, które rozrywały mnie na milion kawałków. miałam tego wszystkiego dosyć. musiałam jakoś ukarać swoje ciało. ukarać myśli. ukarać serce, które hamowane przed szybszym biciem, stanowczo się buntowało. to był impuls. jedno, drugie, trzecie cięcie i wszystko leciało. cała nienawiść, gniew, a nawet strach odeszły. nie byłabym w stanie się zabić. wiesz, że kocham życie, nawet tak okrutne.
|
|
|
Czepiam się tych listów, jak gdyby mogły mi pomóc. Po co ci wiedzieć to wszystko? Czy odrobina troski o mnie przysłoni ci własną prawdę? Czy myśląc o mnie, nie będziesz myślał o sobie i tylko o sobie? Czy twoje własne uczucie nie jest dla ciebie ważniejsze niż wszystkie moje przyszłe i teraźniejsze dni? Czy nie omijasz mnie tak, jak ja omijam ciebie, nawet wtedy, właśnie wtedy, kiedy do ciebie piszę? A jednak potrzeba mi twoich słów i trzeba mi twojej pamięci. Pamiętaj o mnie, dobrze? Może będę się mniej bała, może będę usypiała spokojniej... / Halina Poświatowska
|
|
|
po raz pierwszy nie jestem gotowa na jutrzejszy dzień. nie mam ani siły ani ochoty aby przez te kilka godzin wymuszać głupi uśmiech. czuję, że skoro nie jestem w stanie teraz powstrzymać płaczu, jutro nie będzie łatwiej. nie ważne, że wszyscy będą obok, po prostu nie wytrzymam i pęknę, musząc przyjąć lawinę sztucznej troski. a na to tym bardziej nie mam ochoty. wysłuchiwać beznadziejnych pocieszeń, w zimnych uściskach. i do tego wszystkiego on. nie dam rady..
|
|
|
myślę, że po prostu się tego boisz. boisz się, że on także okaże się dupkiem, któremu tylko jedno w głowie. całkowicie się w nim zatracisz, wierząc w każde jego wypowiedziane słowo, a on pewnego dnia po prostu odejdzie każąc ci o wszystkim zapomnieć. ale przecież nie wszyscy są tacy sami. być może tym razem on będzie tym jednym, jedynym wspaniałym, kochającym, wiernym mężczyzną, który pokocha cię z każdą wadą. pragniesz tego, prawda? ale możesz być pewna, że nie będzie ci dane tego przeżyć. bo się boisz. boisz się kochać. zgadłam?
|
|
|
|
Na dzień kobiet? Na dzień kobiet chciałabym pewność, że jestem jego jedyną kobietą. Żałosne, wiem./esperer
|
|
|
chciałam stamtąd uciec. ze wszystkich sił powstrzymywałam wybuch płaczu. ciało zaczęło nerwowo dygotać. zrobiło się zimno, tak potwornie zimno. nie mogłam w to uwierzyć. jak po tym wszystkim, tak po prostu... a jeśli to ona się myli? przecież, mogło być tak jak on mówi. nie, nie, nie! nie mogę sobie ponownie wmawiać "lepszej" wersji wydarzeń. chociaż tak bardzo chciałabym aby tak było..
|
|
|
jestem w stanie wytrzymać na prawdę wiele. coby się nie działo, przeżyję i pozbieram się, by móc normalnie funkcjonować. ale jest jedna jedyna rzecz, której nigdy nie wybaczam, kłamstwo. przez cały ten czas biłam się z myślami, czy to ma sens? czy dobrze robię pakując się w to? czy jestem na to gotowa? czy tak na prawdę tego chcę? coś mnie ciągnie, sprawia, że każdego dnia chcę więcej i więcej. ale jest także ta druga strona, która każe mi myśleć racjonalnie i pomaga zdystansować pragnienie. dzisiaj ona wygrała nad głupią potrzebą. w ciągu kilku minut spojrzałam na to wszystko z zupełnie innej strony. wiem jak było i wymyślone historie jedynie pogarszają ten fakt. dla mnie to już jest skończone.
|
|
|
nie czuję życia mimo faktu, że oddycham tlenem / W.E.N.A.
|
|
|
chcę to zrobić. chcę udowodnić samej sobie, że potrafię panować nad swoim ciałem i przezwyciężyć pewien próg bólu, by uzyskać satysfakcjonujący efekt. a być może pomoże mi to także chociaż trochę skupić myśli na czymś innym niż obecnie.
|
|
|
|