|
bomboladaa.moblo.pl
świetne i prawdziwe.
|
|
|
|
To już koniec, wszelkie moje starania, wysiłki i próby nie doprowadziły mnie szczęśliwie do celu. Cała energia i chęć życia została odepchnięta, odeszła. Dokonało się. Moja krew przelata na czarę, wszystko się posypało. Jestem niczym upadły anioł z postrzępionymi skrzydłami i skaleczonym ciałem oddziałującym na dusze. Powolnym pewnym krokiem, ruszam w otchłań piekieł. Los i życie, nie pozwoliło mi stąpać po lepszych ziemiach. Skończyłam negocjacje z przeznaczeniem, ale czuję, ze nie tak miało być. W ostatecznej sytuacje zostaje sama, odrzucona, pokonana i bezradna. Koniec, pogodzona ze swoim losem nie zatrzymuje się. Podnoszę głowę, prostuję skrzydła, podleczam strzępki duszy. Idę, przygotowana na najgorsze. Idę by stanąć przed nowym wspólnikiem. Szatan z Lucyperem już wyczekują i wypatrują mnie na szczycie.
|
|
|
|
Zabijasz mnie. Umiejętnie lecz nieświadomie odbierasz mi życie. Precyzyjnie trafiasz w mój umysł i przekłuwasz serce. Rozrywasz moja dusze kawałek po kawałku, nie okazując jej grama litości. To boli. Wydajesz się obojętny i nie przerywasz wyroku, na który mnie skazałeś. Upadam. Najpierw zamiera część moje rozumu, doskonale go uśpiłeś i odłączyłeś od czynników pozwalających na jego dalsze funkcjonowanie. Tracę świadomość ale nadal odczuwam ten cholerny ból. Nogi się pode mną uginają. Dusze się. Płuca nie pozwalają na prze flirtowanie tlenu. Liczę się z końcem dotychczasowego życia. Przekłuwasz moje serce słowami, niczym igiełkami. Upadam bezwładnie na ziemię a ty dobijasz mnie ostrzem, niszcząc dostrzętnie moja przeszłość, teraźniejszość i nadzieje na przyszłość. Zabiłeś mnie. Ja nie żyje, czuje się martwa. Uważaj mnie za martwą.
|
|
|
|
w drodze na peron zatrzymałam się przed kościołem. Niepewnym a zarazem nieśmiałym krokiem przekroczyłam Święty próg. Poczułam dreszcze, długo nie gościłam na takich terenach. Niezdarnie zajęłam mniej więcej środkową ławkę. Złożyłam ręce w geście modlitewnym i uklękłam biorąc głęboki oddech. Odkąd tylko pamiętam ojciec wmawiał mi żebym przenigdy nie traciła wiary i nadziei, mimo, ze sam nie należał do ludzi pobożnych i żyjących złudą to szanowałam jego słowa. "no dobrze" powiedziałam w duchu zamykając oczy i spuszczając głowę."Dawno tego nie robiłam, zapomniałam podstaw, wybacz" wymruczałam spoglądając na ołtarz."wiem, że dawno się do Ciebie nie zwracałam, w zasadzie tego momentu gdy moja matka wtargnęła w moje życie po 10 latach." zaczęłam powoli sklejać zdania. "Nawet nie wiem czy w Ciebie wierze i czy ty gdzieś tam istniejesz" palnęłam bez namysłu."ale wierze, że masz na tyle litości by nie karać innych za moje grzechy" rzekłam podniosłym tonem i wyszłam z kościoła.
|
|
|
|
Może to nie było nasz przeznaczenie, może nie tego chciał los? Ciągle próbujemy usilnie zapomnieć o przeszłości, która nas łączyła i o magi która w pomiędzy nami się rozproszyła. Przysięga nie pomogła, słowa i izolowanie się od siebie nawzajem także zawiodły. W takim razie, zamiast ciągłych prowizorek i kłamstw względem samych siebie spróbujmy inaczej. Zacznijmy znaczyć dla siebie dużo więcej niż przed pierwszą próbą. Pozwólmy aby każdy dzień był wyjątkowy, i cieszmy się że jesteśmy ze sobą spojeni pod wieloma znaczeniami. Pomagajmy sobie nawzajem w rzeczach istotnych, tym razem nie w zapominaniu cudownych chwil. Po prostu bądźmy, i stwórzmy własne szczęście przed którym ciągle uciekamy..
|
|
|
|
Zamęt, który nigdy się nie kończy. Nocą samotność i iluzje. Zamykające się ściany, serce bijące w rytmie wiszącego zegara. Stoisz sam na sam z myślami. Nie możesz się uwolnić od przeszłości. Czujesz, ze nie dajesz rady. Ogarnia cię niemoc, przeciwstawienia się temu wszystkiemu. Zatrzymujesz się na skraju przepaści. Przeklinasz te wszystkie niewykorzystane możliwości, zastanawiasz się czy to nie aby cześć terapii. Cicho szepczesz, ze wymiękasz. To koniec, nie możesz już dalej ciągnąc tej dziecinady, wolisz zginąć, mając zarazem nadzieje, ze trafisz tam, gdzie zawsze dojść chciałaś. Nie ma nic porównywalnego. Rozkładasz ramiona, oddajesz się chwili, rozdzierają cie emocje, nie możesz opanować uczuć. Tłumaczysz się sama sobie, z popełnionych błędów. Nie jesteś w stanie uronić łzy. Zamykasz oczy, starasz się przemilczeć istotne zdanie, ze nadal ci zależy, ale na koniec zachowujesz swoja dumę, godność i resztki honoru. Śmierć czeka na oswojenie, skaczesz, czuje sie wolny a nagle sie budzisz
|
|
|
|
Teraz już odejdź, proszę. Nie dawaj znaków życia, niech będzie tak jakbyś nie istniał. Moja podświadomość to zaakceptuje, tylko mi pomóż. Dałam ci przestrzeń, żebyś mógł oddychać, trzymam już dystans, żebyś był wolny. Mam nadzieje, ze znajdziesz ten swój upragniony brakujący element, który Cię wypełni, a którego ja ci nie byłam w stanie zapewnić. Chcę podjąć ryzyko i zapomnieć. Próby nikogo jeszcze do groby nie wpędziły, prawda? Liczę się, ze robię to na własną odpowiedzialność. Olewając głosy serca i sumienia. To ten czas. Zapomnij o mnie a ja zapomnę o tobie. Przestań udawać, że mnie kochasz a ja przestanę kochać Ciebie. Oddałam Ci wszystko a teraz chce to odzyskać. Nie tęsknij, a ja również nie będę. Nie mogę tęsknić, za czymś co sprawiało mi ból. Zmienie się jeśli będę musiała, jeśli przegram z rozumem. Zwalniam tępo, uspakajam tętno. Jestem przerażona tym co będzie. Ale idę przed siebie...
|
|
|
|