|
ansomia.moblo.pl
miły ale niegrzeczny . ładny ale nie piękny . opiekuńczy ale nie pantoflarz . zabawny ale nie żałosny . słodki ale nie zakochany w sobie . bezpośredni ale nie cha
|
|
|
miły, ale niegrzeczny . ładny, ale nie piękny . opiekuńczy, ale nie pantoflarz . zabawny, ale nie żałosny . słodki, ale nie zakochany w sobie . bezpośredni, ale nie chamski . wysportowany, ale nie napakowany . wyjątkowy, ale nie przereklamowany . dobry, ale nie idealny .
|
|
|
- kim chcesz zostać, gdy dorośniesz ? - jego żoną .
|
|
|
jak mam mówić o przyszłości, skoro nie potrafię zapomnieć o przeszłości i ogarnąć tego, co dzieje się tu i teraz ?
|
|
|
- nic ci nie jest ? - wszystko mi jest chamie jeden !
|
|
|
na następny dzień po naszej kłótni, która skończyła się rozstaniem, jak gdyby nigdy nic - wstałam, ogarnęłam się i wyszłam do szkoły . i mimo, że minęło tak mało czasu, to wiedziałam, że wszystkie szkolne suki, już o tym wiedzą . tak, bo one z naszym związkiem były przecież na bieżąco . miałam ochotę wyjebać im wszystkim na raz, ale szłam spokojnie przez hol, czując na sobie spojrzenia innych i słysząc co chwilę szepty . nagle zauważyłam, że idziesz na przeciwko mnie, w towarzystwie kilku ładnych dziewczyn . uśmiechałeś się, zapewne wspaniale się czułeś, byłeś w końcu w swoim żywiole . od zawsze wiedziałam, że jesteś jebanym dupkiem .
|
|
|
i chciałabym wiedzieć, jak być kimś, kogo pokochasz .
|
|
|
w każdej rozmowie z tobą, uśmiecham się i udaję, że wszystko jest okej . patrzę na ciebie i widzę chłopaka, którego ogromnie kocham . te usta, oczy, uśmiech - to nie jest mi wcale takie obojętne, jakby się zdawało . kryję w sobie to wielkie uczucie, zwane miłością i ciągle o tym wszystkim myślę . kiedy chcę już wszystko powiedzieć, wycofuję się w ostatniej chwili . boję się, że prawda coś zmieni . nie chcę, by nasze kontakty uległy zmianie . tak, jak jest teraz, jest chyba najlepiej .
|
|
|
i nie odejdę stąd, wezmę cię za rękę i naprawimy to .
|
|
|
powiedział, że to koniec - odchodzi . zaczęłam się głośno śmiać jakiś głupi, pieprzony żart . jednak on był poważny . zamilkłam . odruchowo tona łez poleciała mi po policzkach, czułam jak moje serce cholernie piecze . ale nie, przecież muszę być silna, nie mogę się załamać . powiedziałam, że wszystko w porządku i szybko zapomnę . pobiegłam do domu, choć ledwo stałam na nogach, ale nie mogłam się poddać, nikt nie mógł poznać po mnie smutku . wytarłam łzy . niepotrzebnie, kolejna partia wylała się z moich oczu w niespełna sekundę . nie potrafiłam nad sobą zapanować . skulona usiadłam na krawężniku krzycząc, czemu to właśnie ja straciłam swój najsłodszy narkotyk . otępiona, zalana łzami, spuchnięta nie podniosłam się już nigdy z tego jebanego dołu .
|
|
|
to moja jest niedorosła miłość, uparcie więc będę bronić jej .
|
|
|
po prostu jestem zmęczona płakaniem w rękaw bluzy w naszym miejscu, kiedy ty w tym czasie robisz sobie jaja z kolegami zarywając do jakiejś laski . zmieńmy coś . albo najlepiej, zamieńmy .
|
|
|
ja mam przyjaciółki, ty masz kolegów . stoimy otoczeni nimi na każdej przerwie, naprzeciw siebie . znowu się ignorujemy . oboje śmiejemy się jak najgłośniej, żeby nikt nie pomyślał, że tak naprawdę wcale się nie cieszymy . słuchamy ich opowiadań tylko z grzeczności, czystej uprzejmości . tak naprawdę myślami jesteśmy o całą szerokość korytarza dalej . patrzymy na siebie . najpierw tylko zerkamy, czy drugie nie patrzy . w końcu nasze oczy się spotykają . to jest jak magnes, nie potrafimy odwrócić wzroku . różni się tylko znaczenie tych spojrzeń . moje znaczy "tęsknię" i "zraniłeś mnie" . twoje "kocham cię, żałuję" . mimo wszystko jednak, zaraz na nowo wczuwamy się w nasze role obcych . tak szybko, że nawet nie jestem już pewna, czy kilkanaście poprzednich sekund nie było tylko kolejnym wyimaginowanym zdarzeniem . nie było .
|
|
|
|