|
ansomia.moblo.pl
przepraszam za moje wybuchy . przepraszam za moje zawieszenia . za mój smutek trwający prawie ciągle . za to że snuję się wszędzie jak swój cień . przepraszam za to ż
|
|
|
przepraszam za moje wybuchy . przepraszam za moje zawieszenia . za mój smutek trwający prawie ciągle . za to, że snuję się wszędzie jak swój cień . przepraszam za to, że nie umiem już się uśmiechać . że na twój widok mam się ochotę na ciebie rzucić jak mała dziewczynka i jak w tych wszystkich romansidłach powiedzieć ci, że nie potrafię bez ciebie żyć . zacząć całować jak opętana . przepraszam, że już nie daję rady . za moje poszarpane do cieniutkich nitek nerwy . za te łzy .
|
|
|
oplotła zaszklonym spojrzeniem jego smutne oczy, przygryzione wargi i ściśnięte dłonie w pięści, później znów wróciła do jego oczu . jego przygarbione ramiona nagle się wyprostowały, zrobił krok w przód i zatrzymał się, później powtórzył krok, aż w końcu jego bliskość nie pozwalała jej oddychać . stali tak przez moment, potrącani przez ludzi na ulicy, aż w końcu wszystko zaczęło przybierać zupełnie inny bieg . deszcz moczył jej ciało, a walczące z chmurami słońce rozświetlało jego twarz . przytulił ją, ujął kruchą buzię w dłonie, a na koniec odszedł . jakby nic, nigdy między nimi nie istniało . wśród kropel deszczu słyszała jeszcze ostatni szept . coś na kształt "kocham" .
|
|
|
są takie dni, że mam ochotę nakleić sobie na plecy kartkę z napisem: "zostawić w spokoju" .
|
|
|
znowu te same myśli, znowu w oczach cichy smutek .
|
|
|
to nie tego chciałam . zawsze przysięgałam ci, że nigdy się nie załamię . zawsze myślałeś, że jestem silniejsza . chyba zawiodłam . ale kochałam cię od samego początku .
|
|
|
kiedyś tamta ławka była nasza .
|
|
|
potrzebuję kogoś, kto rozwieje moje wszelkie wątpliwości, chcę pewności, chcę ciebie .
|
|
|
potrzebuję miłości . nie garść i nie trochę . ogromu miłości .
|
|
|
nasza perfekcyjna miłość: moje "kocham", twoje "chce" .
|
|
|
byliśmy na tej samej imprezie. około pierwszej kumpel uniósł w górę pustą butelkę po piwie. - gramy, pytanie albo wyzwanie! - zagaił. usiedliśmy w niedbałym kręgu, kolejne osoby zaczynały kręcenie. w końcu szkło trafiło w jego dłoń, a kręcąca się butelka w końcu zatrzymała się wskazując na mnie. - wyzwanie - wymamrotałam. uśmiechnął się do mnie, na co serce zabiło zdecydowanie za szybko. tak dawno tego nie robił. - pocałuj mnie - polecił mi na co zareagowałam krótkim lękiem. zbliżyłam się do niego i połączyłam nasze wargi w całość na dobrą minutę, delektując się na powrót jego bliskością. wróciłam na swoje miejsce i zakręciłam niedbale, przyjmując współczujące spojrzenia znajomych, którzy doskonale wiedzieli jak bolało mnie rozstanie. butelka wykonała ostatni obrót i zatrzymała się, na nim. - pytanie - podrapał się po karku. przełknęłam ślinę. - kochasz mnie jeszcze? - wybełkotałam. - jak wariat - odpowiedział po czym otworzył ramiona ze świadomością, że zaraz się w nich znajdę.
|
|
|
bo tylko ty potrafisz idąc swoim niepowtarzalnym zdenerwowanym krokiem, odwrócić się w kierunku bzyczącej ci nad uchem muchy i powiedzieć do niej "spierdalaj!" tak pięknie .
|
|
|
weź się skocz do woźnej na parter, bo biedna nie ma czym wytrzeć podłogi .
|
|
|
|