 |
ansomia.moblo.pl
dobry bajer to podstawa wkręcasz kit i jasna sprawa.
|
|
 |
dobry bajer to podstawa, wkręcasz kit i jasna sprawa.
|
|
 |
tylko ty weź sobie koleś nie myśl, że jak się dzisiaj na ciebie popatrzyłam, to już dalej cię kocham. po prostu bluzę miałeś fajną i musiałam ją obczaić.
|
|
 |
dni te trafił szlag. nie łudź się, nie wrócą.
|
|
 |
kochać jest łatwo. to, można powiedzieć, jak z samochodem: wystarczy włączyć silnik, dodać gazu i wyznaczyć sobie cel podróży. ale być kochaną to tak jak przejażdżka z kimś innym, jego samochodem. nawet, jeśli uważasz tego kogoś za dobrego kierowcę, zawsze pozostaje ten podskórny strach, że może się pomylić, a wtedy w ułamku sekundy wystrzelicie oboje przez przednią szybę na spotkanie śmierci. być kochaną może oznaczać największy koszmar. bo miłość to rezygnacja z panowania nad własnym losem. i co się stanie, jeśli w połowie drogi postanowisz zawrócić albo skręcić w bok, a nie masz na to jako pasażer żadnego wpływu?
|
|
 |
- żałujesz tego? - gdybym tego żałowała byłabym największą idiotką na świecie. nie można żałować, że było się szczęśliwym.
|
|
 |
pod koniec swojego życia chciałabym się dowiedzieć ile razy udało mi się uniknąć śmierci.
|
|
 |
jeśli znajdę się w niebie to tylko po znajomości.
|
|
 |
czemu ci tak zależy żeby było widać, że ci nie zależy?
|
|
 |
sam się zastanów gdzie tu fakt, a gdzie iluzja.
|
|
 |
potrzebuję cię, jak powietrza. to nie jest wybór, to konieczność.
|
|
 |
znaleźć miłość, ruszyć z miejsca, zacząć kochać, nowa przyszłość ale inna niż wyśniona.
|
|
 |
przypomniałam sobie o nim w najmniej spodziewanym momencie. nagle zapomniałam jak się oddycha, jak mówi, jak patrzy na świat. moje oczy momentalnie stanęły za zaszkloną bramą, a dłonie drżały nienaturalnie. ja już nie wymieniałam płynnie powietrza, ja rzęziłam jak stary samochód walcząc o każdą dawkę tlenu. pierwsza łza, za nią kolejne.. poczułam delikatne szarpnięcie za ramię i ciepły, męski głos. - kochanie, wszystko dobrze? - podniosłam głowę i zlustrowałam wzrokiem tego chłopaka. nazywałam go swoim facetem, mówiłam, że kocham, że z nim, że bez niego nie potrafię. kłamałam. otarłam wierzchem dłoni policzki i uniosłam jeden kącik ust. - tak się właśnie objawia szczęśliwa miłość. kocham cię tak mocno, że aż wylewa się ze mnie w postaci żałosnych łez. - wyobraziłam sobie, że to tamten, że przede mną stoi ktoś zupełnie inny, a usta, które właśnie mnie całują smakują nikotyną, smakują przeszłością.
|
|
|
|