|
ansomia.moblo.pl
to że się wycofuję nie oznacza końca. to oznacza że wrócę gdy nabiorę sił i cię zniszczę.
|
|
|
to, że się wycofuję, nie oznacza końca. to oznacza, że wrócę gdy nabiorę sił i cię zniszczę.
|
|
|
tak, tak. kiedyś płakałam, krzyczałam, waliłam pięściami w ścianę, piłam, ćpałam. kiedyś. teraz nauczyłam się milczeć, milczeć cały czas.
|
|
|
świat pełen zepsucia, skurwiałej zawiści.
|
|
|
przyznam ci się do czegoś. mam jeszcze jego jedno zdjęcie. nieco wyblakłe, pomięte od moich częstych pocałunków papieru i łez, które na niego upadły. jednak nie potrafię pozbyć się go całkowicie z mojego życia, to tak jakbym trochę umarła. trochę bardzo, bo nie pamiętam jak mogłam oddychać zanim go poznałam, więc teraz gubię się nawet w mruganiu gdy odszedł. każdej nocy walczę z pragnieniem zakończenia tej egzystencji, ale wiem, że to byłby największy egoizm na świecie, bo podobno są jeszcze osoby, które mnie kochają. sama nie wytrzymuję własnego obłędu, wypalam całą mnie, zabijam się. błagam weźcie mnie stąd, uwolnijcie mnie od własnej mnie, bo czuję, że niedługo ciało fizycznie tego nie wytrzyma. umrę z wydrapanym na sercu twoim imieniem, umrę z bólem na ustach. zobaczysz, umrę ci, a mimo to każdego dnia wypiję z tobą poranną kawę, zjem obiad i przygotuję kolację, tyle, że będę martwa, bez niego, bez serca, bez emocji. obojętny ludzik.
|
|
|
walczyliśmy krzykiem podczas kłótni, zabiło nas milczenie.
|
|
|
gdybyśmy byli teraz razem pewnie wciąż jedna kłótnia nakładałaby się na kolejną, a ból wyrządzany sobie nawzajem byłby jeszcze większy. wytykałby mi rozmowę z każdym innym gościem, wkurwiałby się o wszystkie w nerwach wypalone przeze mnie fajki, z trudem wlókłby się pijany do mojego domu w środku nocy, a potem skomlał przed wejściem waląc w drzwi, że jestem suką, jeśli go nie wpuszczę. ja dawałabym każdej pannie, która zakręciłaby się koło niego w pysk, usilnie próbowałabym zatrzymać go przed pójściem na kolejną vixę i ostatkami sił ratowałbym wrak, który został z tego człowieka. gdybyś byli teraz razem, mimo wszystko, zapewne oddychałoby się łatwiej.
|
|
|
bo jeśli tu nie pasuję, jeżeli to nie jest moje miejsce, tutaj przy tobie, z twarzą otuloną twoim ciepłym oddechem, w twoich ramionach - to gdzie ja mam żyć?
|
|
|
mnie to nie interesuje czy zranisz mnie teraz, czy później.
|
|
|
na jesień tęskni się przyjemnie. smutek jest jeszcze łatwiejszy, bo kolory za oknem i ciepłe krople deszczu dają ci nieme przyzwolenie na cierpienie. nikt wtedy nie zapyta czemu powłóczysz nogami ze spuszczoną głową, czemu nienaturalnie drżysz i co najważniejsze czemu twoje usta ułożone są w wiecznym grymasie niespełnionej miłości.
|
|
|
będę jak koszulka odwrócona na lewą stronę. będę przeciw, na opak i dwa kroki od piekła. bo mogę. taki jest urok wolności.
|
|
|
- siema, siema oczarowały mnie twego ciała wdzięki. - nara, nara ja też znam tekst tej piosenki.
|
|
|
kocham człowieka, który wymyślił wódkę, ale rano chuja nienawidzę.
|
|
|
|