|
ansomia.moblo.pl
tak wiele wiary w głupoty i kłamstwa tak mało w realia bo nikt już nie wierzy w prawdę.
|
|
|
tak wiele wiary w głupoty i kłamstwa, tak mało w realia, bo nikt już nie wierzy w prawdę.
|
|
|
lepiej byłoby, gdyby matka mnie usunęła będąc w ciąży. zobacz, jak byłoby pięknie. ty nigdy byś mnie nie poznał, nie cierpiałabym z miłości, rodzice mieliby święty spokój, mama nie płakałaby po cichu bo znowu ją zawiodłam, najbliżsi przyjaciele nie musieliby znosić moich wiecznych wahań nastrojów, sąsiedzi nie narzekaliby, że znowu włączyłam muzykę za głośno.. nawet pies cieszyłby się z tego, że w końcu nikt nie podnosi na niego głosu. ale niestety mama tego nie zrobiła, więc muszę radzić sobie sama. nie mam na tyle cholernej odwagi, żeby połknąć garść tabletek, popić alkoholem i spaść w wieczną otchłań. starczy mi tylko niebezpieczne wychylanie się przed pasami w czasie czerwonego światła, mając nadzieję, że w końcu mnie coś pierdolnie na amen.
|
|
|
nie chcę tego tak zakończyć. nie musimy być razem, nie musimy się przyjaźnić. wystarczy, że na ulicy powiesz mi zwykłe "cześć". nie udawajmy, że się nie znamy.
|
|
|
powiedz co czujesz, może wtedy będzie mi łatwiej.
|
|
|
teraz to tylko muszę po tobie spalić walentynkę, wyjebać do śmieci misia i wyrzygać miłość. to wszystko.
|
|
|
a tak w ogóle mam się dobrze, jeszcze o tym usłyszysz.
|
|
|
problemy z rodzicami, niepowodzenia w szkole czy pracy i faceci, przez których jesteśmy w stanie odebrać sobie życie.
|
|
|
alkoholem toruje sobie drogę przez zatłoczone ulice, papierosem wyznacza własną wolność - słowem akcentuje niemrawą asertywność i nadmierną dumę.
|
|
|
kocham cię tak mocno jak Kiepski swoje piwko, jak Paździoch swój beret, a nawet jak Boczek kilogram kiełbasy. daj wiarę stary, że to kolosalne uczucie.
|
|
|
pewnego dnia, w końcu zdam sobie sprawę, że nie wszystkie pocałunki są magiczne, że uśmiech nie musi oznaczać szczęścia i że "kocham cię" rzucane w każdą stronę, nie ma kurwa żadnej wartości.
|
|
|
wiem, że w końcu przyjdzie taka chwila, w której nie dam sobie rady, kiedy w końcu wybuchnę, rzucę wszystkim i ucieknę. jak tak dalej pójdzie ta chwila nadejdzie szybciej niż się spodziewałam.
|
|
|
siedzi na parapecie ze szklanką Jacka Danielsa. za oknem szaro. na ulicy leżą kolorowe liście. deszcz moczy dachy. z kominów unosi się szary dym. wszystko jest takie monotonne, czas płynie.. a jej serce ma ochotę krzyczeć.
|
|
|
|