|
abstracion.moblo.pl
każdego poranka ubieram na siebie za duży sweter i biegnę na taras aby powitać dzień porannym papierosem. uśmiecham się do wschodu słońca naiwnie wierząc że ten dzie
|
|
|
każdego poranka, ubieram na siebie za duży sweter i biegnę na taras, aby powitać dzień porannym papierosem. uśmiecham się do wschodu słońca, naiwnie wierząc, że ten dzień, okaże się mniej pusty, niż poprzedni.
|
|
|
kolejny mężczyzna jej życia, okazał się skończonym sukinsynem. nie płakała. nie po raz kolejny. nie miała czym. jej łzy, zastąpił histeryczny śmiech, a nieprzespane noce, chodzeniem na terapię, w ramach wyleczenia się z naiwności.
|
|
|
zachorować na znieczulicę i przestać obsesyjnie analizować, każdy oddech.
|
|
|
siedząc po turecku, na parapecie ze słuchawkami w uszach, wypisuję moim żelowym długopisem, plusy samotności. kartki mojego notesu, z kubusiem puchatkiem na okładce, świecą pustką.
|
|
|
i paląc kolejnego z kolei papierosa, myślę o tym 'co by było gdyby'. myślenie w takich kategoriach, jest śmiertelne. żal, spowodowany nie wykorzystanymi szansami, zabija Cię z większą prędkością, niż dym nikotynowy buszujący w Twoich płucach.
|
|
|
przeglądając się w filiżance kawy, dochodzę do wniosku, że nie warto nadwyrężać kanalików łzowych, na takich osobników jak On.
|
|
|
|