Od godziny siedziała twarzą skierowana, na tarczę zegara. Czekała, aż wybije upragniona godzina 16.. Właśnie wtedy miała ujrzeć swojego Romea... Stęskniona, zachowywała się jak narkomanka na głodzie..
Tik-tak , tykał wielki zegar z wahadłem, które zapisała jej babcia. Nerwowo zaczęła stukać świeżo obciętymi i pomalowanymi paznokciami w blat stolika. W końcu wstała i zaczeła chodzić w t i z powrotem po pokoju... Właśnie miała po raz setny spojrzeć na dwie wskazówki, gdy po całym mieszkaniu rozległo się pukanie do drzwi... Wypełniona entuzjazmem , wrecz rzuciła się na drzwi. Stanęła przed nimi, poprawiając sukienkę... która tak bardzo mu się poodbała. Spojrzała jeszcze szybko w lustro na przeciwko po czym otworzyła drzwi.. Na klatce stał, średniego wzrostu chłopak, o dziecięcych rysach twarzy, na czoło opadała rozczochrana blond grzywka, sięgająca jego wspaniałych niebieskich oczu, w których zatapiała się, gdy tylko miała okazje. Z nałogowego transu wytrącił ją słodki baryton..
|