Umówili się. Kiedy nie było Jej przy Nim, On usychał z tęsknoty, kiedy przy Niej nie było Jego z nią było jeszcze gorzej...
-Kochanie...
-Nie podchodź, cofnij się i odejdź. Zostaw mnie w spokoju.
Łza spłynęła Jej po policzku. Jedna, druga, kolejna. On zdębiał.
-Kochanie co Ty mówisz?
-Nie podchodź. Nie rozumiesz? Nie potrafię bez Ciebie żyć. Kiedy Cię nie ma umieram żyjąc. Tak się nie da, nie umiem, musimy się rozstać...
On zaczyna się śmiać, kompletnie zaskoczony sytuacją i nie zważając na Jej prośby podchodzi, bierze ją w ramiona i całuje, a potem ku Jej zaskoczeniu proponuje Jej mieszkanie.
|