Wyliżę się z zadanych mi ran, wspomnę rany, które zadałem sam, przypomnę sobie uśmiechy dla mnie przeznaczone, uśmiechy ode mnie dla innych rzucone, odwzajemnione, spojrzenie tamtej ognistowłosej dziewczyny i wzrok tego porzuconego psa, tłok tych ulic i pustkę mojego pokoju, krzyki kierowców i ciszę tego drugiego człowieka, pozera na klatce i tego co jest sobą, tych szczęśliwych i tych mniej, wspomnę tę łzę jedną i płaczu wybuch. Inwazją emocji zbombardowany dokonam rozliczenia. To wieczorem. Tymczasem przyjrzę się człowiekowi w lustrze.
|