Siedzę w kinie mojego życia, wszystkie miejsca są zajęte.
Sama spoczywam na dostawionym krzesełku - przyszło zbyt wielu widzów.
Gaśnie światło - zaczyna się film.
Wracają wspomnienia, odżywają stare chwile,
jakieś obce ja zagląda mi w twarz.
Widzowie na sali pękają ze śmiechu.
Wracają dawne pytania o sens życia i śmierci.
Wtedy nie znałam na nie odpowiedzi - dziś ją znam.
Wciąż nie wiem po co żyję, mam tylko nadzieję, że umrę szybko.
Ten film pokazuje moją śmierć - nareszcie i ja mogę się uśmiechnąć,
lecz wtedy tysiąc oczu odwraca się od ekranu i spogląda na mnie z przerażeniem [i].
|