Każdego tygodnia, moje skromne cztery kąty przybierają innych kolorów, nieporadnie broniąc się przed cieniem rzucanym przez przykre sytuacje, których nieopisana żadnym wzorem energia burzy wszystkie z wysiłkiem przeze mnie zbudowane, kochające życie pokoje. Tak więc też co tydzień przesuwam ten materac z miejsca na miejsce, i to biurko zawalone książkami, za którymi miałem w zwyczaju się ukrywać, w nadziei, że coś się zmieni.
Brzdęk! Pękła sprężynka, a śrubka strzeliła gdzieś o ścianę. Nikt już jej nie znajdzie.
Słowa, nigdy nie odpowiadają moim uczuciom, nawet w najbardziej skrupulatnych opisach. Nie znam definicji tych skomplikowanych, których używam, rozumiem je po swojemu, często przyporządkowując im znaczenia na podstawie ich melodyjności. Jeszcze gorsze są te krótkie, takie jak dom, myśl, człowiek. Używamy ich, ale znaczą one dla nas coś innego.
|